- Jeżeli to prawda, to katastrofa – tak Włodzimierz Olewnik komentuje ujawnione przez "Superwizjer" TVN i "Rzeczpospolitą" związki olsztyńskiego prokuratora Piotra Jasińskiego z powiązanym ze światem przestępczym Wojciechem K. Jasiński miał przekazywać mu informacje o śledztwie ws. Krzysztofa Olewnika. - Sam fakt dobrej znajomości prokuratora z tego typu człowiekiem sprawia, że zapala się czerwona lampka – mówił w programie „24 godziny” Robert Socha, dziennikarz „Superwizjera TVN”.
Są stenogramy
Ze stenogramów rozmów zarejestrowanych przez CBŚ wynika, że Wojciech K. szczególnie interesował się sprawą Olewnika. Jasiński prowadził ją od lipca 2006 r. Kiedy w maju 2006 r. zapadła decyzja o przekazaniu akt sprawy Olewnika do Olsztyna, Jasiński zadzwonił do biznesmena i poinformował go: – Mamy tę sprawę. Później wielokrotnie zdradzał mu szczegóły śledztwa. W jednej z ostatnich podsłuchanych rozmów Wojciech K. zadzwonił do Jasińskiego, by ten podjechał do niego do domu. – Jest tu kilka czeków do podpisania – powiedział. CZYTAJ WIĘCEJ
- Problemem pana Jasińskiego jest to, że on ma problem integracji z osobami takimi jak Włodzimierz Olewnik, z którym wypił niejedną wódkę. Być może wypił też niejedną wódkę z ludźmi ze stowarzyszenia, z którymi się zintegrował – mówił w programie „24 godziny” Sylwester Latkowski, współautor książki „Olewnik, śmierć za 300 tys.". Właśnie w Warmińsko-Mazurskim Stowarzyszeniu na Rzecz Bezpieczeństwa – kontynuował Latkowski – działa Wojciech K., podejrzany o związki ze światem przestępczym biznesmen.
Zdaniem Latkowskiego, to co umknęło opinii publicznej to fakt, iż sam Włodzimierz Olewnik chciał, by stowarzyszenie w którym działa Wojciech K. pomogło przenieść śledztwo do Olsztyna, do prokuratora Jasińskiego.
„O co tu chodzi?”
- W czerwcu tego roku odbyło się walne posiedzenie członków stowarzyszenia, gdzie działa Wojciech K. Włodzimierz Olewnik dziękował członkom i mówił, że stowarzyszenie w 90 procentach przyczyniło się do wyjaśnienia sprawy. 10 procent to upór rodziny – mówił Latkowski. – O co tu chodzi? – dopytywał.
Adwokat: Jasiński „w dalszym ciągu jest bohaterem”
Obecny w studiu Bogdan Borkowski – adwokat rodziny Olewników – stanowczo stwierdził, iż prokurator Jasiński „w dalszym ciągu jest bohaterem tej sprawy”. – To on doprowadził sprawców przed sąd i doprowadził do tego, że odnaleziono ciało – mówił Borkowski. Zdaniem adwokata, „jeżeli jednak były błędy, to należy to ustalić”. – Prokurator nie powinien nikogo poza stronami informować o przebiegu śledztwa – kontynuował Borkowski.
Adwokat tłumaczył też, że podziękowania Włodzimierza Olewnika były skierowane do stowarzyszenia, w którym „działa wiele zacnych ludzi”. Włodzimierz Olewnik – dodał Borkowski – nie wiedział o faktach ujawnionych przez media. – Być może ta jego wypowiedź byłaby troszkę inna w tej sprawie – stwierdził adwokat.
Dziennikarz: Powinna zapalić się czerwona lampka
- Śledztwo co do zasady powinno być tajne – ocenił z kolei Robert Socha, dziennikarz „Superwizjera TVN”. – Prokurator nawet wobec swojego przyjaciela, kolegi, nie powinien mówić na jakim etapie jest to postępowanie, co zrobił i co jeszcze zamierza zrobić - dodał dziennikarz.
– Biznesmen Wojciech K. jest osobą, która w latach 90. była opisywana również przez prokuratorów jako osoba kierująca zorganizowana zorganizowaną grupą przestępczą – mówił Socha. Jego zdaniem, „już sam fakt dobrej znajomości prokuratora z tego typu człowiekiem, powinien sprawić, że zapala się czerwona lampka”.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia"
- Nie mam nic do ukrycia, ani sobie do zarzucenia. To kłamliwe doniesienia - powiedział prokurator Piotr Jasiński w odpowiedzi na doniesienia "Superwizjera" i "Rzeczpospolitej". Prokurator Jasiński podkreślił, że na razie nie chce szerzej odnosić się do medialnych doniesień, które określił jako "kłamliwe". Przyznał, że w pierwszej chwili przyszło mu do głowy, by pozwać dziennikarzy do sądu. - Na razie, podkreślam na razie, wstrzymuję się z komentarzami - powiedział prokurator. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24