Przed komisją hazardową zapewniał, że jedynie pośredniczył w przekazaniu ministerialnej decyzji Ryszardowi Sobiesiakowi, ale zeznaniom Marcina Rosoła przeczą podsłuchy CBA. Wynika z nich, że były asystent byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego interweniował w resorcie środowiska, by jak najszybciej wydano korzystną dla biznesmena od hazardu decyzję - pisze "Rzeczpospolita".
Rosół zeznał przed komisją hazardową, że w sprawie budowy wyciągu w Zieleńcu niczego nie załatwiał Sobiesiakowi. Śledczych interesował wyciąg narciarski, który biznesmen otworzył w grudniu 2008 r., mimo iż wszystkie pozwolenia na budowę uzyskał dopiero pod koniec marca 2009 r.
Rosół (wtedy asystent ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego) przyznał, że Sobiesiak dzwonił do niego, skarżąc się na brak decyzji Ministerstwa Środowiska w sprawie zgody na zmianę zagospodarowania terenu pod wyciąg. A on obiecał zorientować się w sprawie.
Śledczym od hazardu zeznał, że dokument potrzebny Sobiesiakowi czekał (17 września 2008 r.) do odbioru w resorcie środowiska. I dlatego przefaksował go biznesmenowi.
Zapewniał, że była to zwykła interwencja, jaką urzędnik podejmuje na wniosek obywatela, i nawet nie znał treści ministerialnej decyzji. A tym bardziej jej nie załatwił.
"No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k..."
Zeznaniom Rosoła przeczą materiały CBA, które publikuje "Rzeczpospolita". W podsłuchanej przez agentów rozmowie Rosół poinformował Sobiesiaka 17 września 2008 r., że "wysłał materiał i minister poprosił urzędników, żeby jak najszybciej wydali decyzję środowiskową".
Dzień później Sobiesiak znów zadzwonił do Rosoła i pytał o losy decyzji. Ten odpowiedział, że wszystko idzie pozytywnie, choć decyzji jeszcze nie ma.
22 września Sobiesiak dzwoni z pretensjami do Drzewieckiego. – No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k... – stwierdził biznesmen i prosił, by wysłać mu "to" faksem. Drzewiecki obiecuje interwencję. Tego dnia Sobiesiak co najmniej dwa razy rozmawia z Rosołem, przekazując mu numery faksów sekretariatu urzędu gminy w Dusznikach i swoje. Następnego dnia Rosół wysyła faks biznesmenowi.
Pismo podpisane z upoważnienia ministra środowiska przez szefa Lasów Państwowych nosi datę 23 września 2008 r.
Rosół: Szczegółów nie pamiętam
Co na te niezgodności były asystent Drzewieckiego? – O tym, że decyzja była gotowa, powiedział mi Sobiesiak – stwierdził Rosół. I dodał: – Nie wiem, o jakiego chodzi ministra. Ówczesnego ministra środowiska Macieja Nowickiego nie znam, z ministrem Drzewieckim o tym nie rozmawiałem. Poza tym Sobiesiak nie przekazywał mi żadnych materiałów. Usiłowałem tylko ustalić, gdzie to pismo jest, potem od któregoś z urzędników dostałem informację, że jest już gotowe. Ale szczegółów nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Jednak sam w rozmowie podsłuchanej przez CBA 10 listopada 2008 r. mówił Sobiesiakowi: "My załatwiliśmy ci wycinkę, ale śniegu ci nie załatwimy".
Naciski, przekroczenie uprawnień
Zbigniew Wassermann, poseł PiS i członek komisji hazardowej nie ma wątpliwości, że Sobiesiak wywierał nacisk na resort sportu, by ułatwił mu pójście na skróty w jego sprawie. - Nie wiemy, czy bez interwencji Rosoła decyzja w ogóle byłaby wydana. Możemy podejrzewać tu przekroczenie uprawnień. Naciskanie na wydanie decyzji w innym ministerstwie - ocenia w "Rz" poseł PiS.
– To dowodzi, że słuszna była decyzja o przedłużeniu prac komisji. Będzie ona mogła teraz wszystko szczegółowo wyjaśnić, również to, co mówił Rosół – uważa kolei jej wiceszef Bartosz Arłukowicz z Lewicy.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24