Komisja Jerzego Millera w załączniku nr 1 stwierdza, że piloci kontynuowali lot na lotnisko w Smoleńsku kierując się "nie tyle przesłankami lotniczymi, ile faktem, kogo i w jakim celu przewozili na pokładzie". Jednak, według komisji, piloci w swoich decyzjach nie obawiali się konsekwencji ewentualnego odlecenia na lotnisko zapasowe, co mogłoby uniemożliwić prezydentowi wzięcie udziału w uroczystościach katyńskich.
Załączniki, które w internecie ujawniło MSWiA, były podstawą raportu polskiej komisji w sprawie katastrofy 10 kwietnia. Podczas prezentacji raportu z prac komisji szefa MSWiA pod koniec lipca stwierdzono, że ze strony prezydenta Kaczyńskiego nie było żadnych nacisków na załogę. W opublikowanym w poniedziałek załączniku nr 1 („Wyszkolenie załogi i przebieg zdarzenia lotniczego”) komisja rozważa kwestię, czy brak decyzji Lecha Kaczyńskiego o wyborze lotniska zapasowego mógł mieć wpływ na zachowanie kapitana Arkadiusza Protasiuka.
Brak czasu?
Z ujawnionego w poniedziałek Załącznika nr 1 wynika, że załoga zdawała sobie sprawę, że lądowanie na innym lotnisku niż Smoleńsk może być kłopotem dla pasażerów, którzy chcieli zdążyć na katyńskie uroczystości.
Komisja w załączniku przedstawia pełne stenogramy rozmów z kabiny pilotów. Wiele z nich znamy od miesięcy, ale w załączniku są one opatrzone komentarzem i wnioskami. Wynika z nich, że około 26 minut przed tragicznym końcem lotu załoga dostała informacje od wieży w Smoleńsku o faktycznych warunkach pogodowych nad lotniskiem Smoleńsk – Północny. Wbrew temu, co wcześniej przekazali polscy meteorolodzy okazało się, że lotnisko zasnute jest mgłą, a widzialność wynosi 400 metrów. O godz. 6:16:53 drugi pilot zapytał:„Za ile te (lub: O której te?) uroczystości się zaczynają?”. Kapitan Protasiuk odpowiedział: „Nie wiem” i kontynuował: „Ale jak (tu lub: my?) nie usiądziemy, to oni nie (będą mieć?) czasu”.
Decyzja o podejściu do lądowania
Zdaniem komisji ”był to moment, w którym załoga zdała sobie sprawę ze złych warunków atmosferycznych i możliwych trudności w realizacji planu lotu”. Z opublikowanych dokumentów wynika, że Protasiuk gdy dowiedział się o złej pogodzie miał zdecydować się na próbę „podejścia do lądowania do minimalnej wysokości zniżania”. W razie braku warunków pozwalających na lądowanie piloci mieli odejść. W załączniku nr 1 czytamy, że załoga podjęła decyzję „o kontynuowaniu lotu do Smoleńska i podjęciu próby podejścia do lądowania (ewentualnie podjęciu próby lądowania, gdyby pogoda się poprawiła)". Komisja jednocześnie stwierdziła, że ”nie można „wyczytać” determinacji załogi, że trzeba spróbować wylądować”.
Brak decyzji prezydenta
Gdy do kabiny pilotów wszedł Mariusz Kazana, dyrektor Protokołu Dyplomatycznego, załoga poinformowała go o złych warunkach nad smoleńskim lotniskiem (cytaty za załącznikiem nr 1): „Panie dyrektorze – wyszła mgła w tej chwili i w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść – zrobimy jedno zajście – ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Tak że proszę (już myśleć lub pomyśleć?) nad decyzją, co będziemy robili”. Kazana zapytał o lotniska zapasowe. Protasiuk odpowiedział: : „MIŃSK albo WITEBSK (pisownia oryginalna – przyp.red.)”.
Zdaniem komisji Millera „dyrektor wyszedł z kabiny załogi i udał się do Pana Prezydenta w celu przekazania informacji i wypracowania decyzji o dalszym postępowaniu”. Komisja odczytuje rozmowę Kazany z Protasiukiem w ten sposób, że dowódca „wyraźnie zasygnalizował” brak możliwości wylądowania i „ możliwość wykonania podejścia kontrolnego do minimum, prosząc jedynie o decyzję o wyborze lotniska zapasowego”.
O godz. 6:30:33 do kabiny znowu przyszedł dyrektor Kazana: „Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robimy” i wyszedł z kabiny.
Protasiuk bez „wsparcia decyzyjnego?”
Zdaniem komisji gdyby prezydent wskazał załodze zapasowe lotnisko to „ (dla załogi – przyp. red) byłaby to informacja, że jej decyzja o odejściu na lotnisko zapasowe została zaakceptowana przez głównego dysponenta. Przy braku wsparcia procesu decyzyjnego dowódca statku powietrznego kontynuował wcześniej przyjęty plan działania – próby podejścia do lądowania do minimalnej wysokości zniżania”. Komisja dodaje też, że w tym momencie wybór lotniska zapasowego „ułatwiłby podjęcie czynności przygotowawczych przez: „załogę, (…) obsadę lotniska (wskazanego jako zapasowe), służby kontroli ruchem lotniczym, a także służby dyplomatyczne do wykonania wybranego wariantu dalszego działania”.
Takiej decyzji nie było, a załoga kontynuowała próbę podejścia. „(...) piloci podejmowali tę bardzo ważną decyzję pilotażową, kierując się nie tyle przesłankami lotniczymi, ile faktem, kogo i w jakim celu przewozili na pokładzie” - czytamy w załączniku.
Brak akceptacji, czy oczekiwanie?RONG>
Z załącznika wynika też, że załoga w dalszym ciągu oczekiwała decyzji o wskazaniu lotniska zapasowego. Około 5 minut po ostatniej rozmowie z Kazaną czarna skrzynka zarejestrowała rozmowę niezidentyfikowanych osób w kokpicie: „I my musimy to lotnisko (wybrać??). W końcu na? (coś?) ...”.
Komisja Millera zinterpretowała to tak: „oznacza to, że załoga zdała sobie sprawę, że nie może już oczekiwać wskazania lotniska zapasowego. Taki rozwój sytuacji mógł być też odebrany przez dowódcę statku powietrznego jako brak akceptacji jego decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe lub oczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń.”
Konkluzja
Jak komisja Millera kończy te rozważania w Załączniku nr 1? Czy brak decyzji prezydenta miał wpływ na zachowanie kpt. Protasiuka? Komisja stwierdza: "(...) Na proces podejmowania decyzji przez dowódcę, nie miały wpływu obawy co do konsekwencji odejścia na lotnisko zapasowe, pomimo że skutkowało to nie wykonaniem tak ważnego, z punktu widzenia załogi, ale przede wszystkim głównego dysponenta, zadania".
Czytaj wszystkie załączniki:
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MAK