Warszawska policja wraca do umorzonych w ostatnich latach postępowań w sprawie podpaleń auto w stolicy - informuje RMF FM. Funkcjonariusze nie wykluczają, że za niektórymi z nich może stać Jacek T. 23-latek jest obecnie podejrzany o spalenie kilkunastu aut.
W rozmowie z RMF FM jeden z policjantów prowadzących sprawę powiedział, że Jacek T. może mieć na swoim koncie nawet kilkadziesiąt podpalonych samochodów. Choć, jak zastrzegał, to jego prywatna opinia.
Tylko w zeszłym roku w Warszawie zanotowano około 50 podpaleń. Większość postępowań została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy.
Teraz policjanci ponownie wertują akta tych spraw. Porównują działania sprawcy (Jacek T. podpala auta w charakterystyczny sposób). Przeglądane są filmy z miejskiego monitoringu i sprawdzane zeznania świadków - informuje RMF FM.
Ujawnili nazwisko świadka
W sprawie Jacka T. pojawia się jeszcze jeden wątek. Okazuje się, że - jak podaje RMF FM - sędzia Iwona Konopka ujawniła nazwisko świadka na posiedzeniu aresztowym, mimo, że nie znalazło się ono we wniosku, bo prokurator go tam nie umieścił.
Tymczasem prawo mówi, że adwokat i podejrzany mogą zapoznać się z materiałem dowodowym, ale tylko zawartym we wniosku.
- Podejrzany na pewno z imienia i nazwiska zna osobę, która go rozpoznała w trakcie okazania - mówił TVN24 prokurator Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Świadek nie dostał jednak ochrony.
Ministerstwo też przeprowadziło kontrole
Jak dowiedziało się Radio ZET, postępowanie prokuratury i sądu w sprawie już skontrolowało ministerstwo sprawiedliwości.
Resort sprawdził kiedy sąd rozpatrzył wniosek prokuratury o tymczasowy areszt mężczyzny, jakie były motywy sądu, że go nie uwzględnił i czy do sądu wpłynęło zażalenie od prokuratora. Ministerstwo nie ma jednak wątpliwości co do sprawności postępowania, dlatego nie obejmie go swoim nadzorem - Informuje Radio ZET.
Nie trafił do aresztu
W nocy z soboty na niedzielę w stolicy całkowicie spłonęło 7 aut, a 3 zostały uszkodzone. Wszystko to działo się w okolicach placu Zbawiciela, na ulicach Oleandrów, Nowowiejskiej oraz Natolińskiej. Auta były zaparkowane w znacznej odległości od siebie, więc nie było możliwości, by zajęły się ogniem jedno od drugiego.
We wtorek prokuratura postawiła w tej sprawie Jackowi T. zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz spowodował znaczne straty. Prokurator wystąpił też do sądu z wnioskiem o areszt. Sąd uznał jednak, że wystarczającym środkiem zapobiegawczym będzie dozór policyjny. 23-latek musi się meldować na komisariacie trzy razy w tygodniu. Jacek T. nie przyznaje się do winy.
Mężczyzna był w przeszłości notowany za podobne przestępstwa. W 2011 roku został zatrzymany po serii podpaleń 9 aut na terenie Warszawy. Usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany. Jednak decyzją sądu jeszcze w kwietniu wyszedł na wolność za kaucją 60 tys. złotych.
Radio Zet dowiedziało się, że Jacek T. przy okazji poprzedniego zatrzymania był badany przez psychiatrów. Uznano wtedy, że jest poczytalny i zdrowy psychicznie. - Gdyby Jacek T. był niepoczytalny, nie skierowalibyśmy do sądu aktu oskarżenia przeciwko niemu - powiedział Radiu ZET Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Źródło: RMF FM, Radio ZET, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały policji