Podejrzany o podpalenie kilku samochodów w centrum Warszawy Jacek T. nie trafi do aresztu - dowiedział się portal tvn24.pl. Sąd zdecydował, że wobec mężczyzny zostanie zastosowany dozór policyjny. Jacek T. nie przyznaje się do winy.
O trzymiesięczny areszt zapobiegawczy wnioskowała prokuratura. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście nie przychylił się jednak do jej wniosku. Objął go dozorem policyjnym - Jacek T. będzie musiał stawiać się na komisariacie trzy razy w tygodniu.
"Nie ma przesłanek do zastosowania aresztu"
Jego wyjaśnienia nie korespondowały z zebranymi dowodami. prokurator Dariusz Ślepokura
Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Wojciech Małek w rozmowie z tvn24.pl powiedział, że nie było przesłanek do zastosowania aresztu tymczasowego. Zauważył, że stosowany jest on jako środek zapobiegawczy w najostrzejszych przypadkach.
Zaznaczył przy tym, że choć na mężczyźnie ciążą zarzuty za drugie, takie samo przestępstwo, to w żadnej ze spraw nie zapadł jeszcze wyrok. - Nie możemy ryzykować pozwaniem za bezpodstawne tymczasowe aresztowanie - podkreślił rzecznik. Dodał jednak, że sąd odwoławczy może zmienić decyzję ws. aresztu.
Prokuratura zastanawia się nad złożeniem zażalenia.
Może grozić mu 10 lat
Mężczyzna w trakcie dzisiejszego przesłuchania w prokuraturze nie przyznał się do winy.
– Jego wyjaśnienia nie korespondowały z zebranymi dowodami – powiedział tvn24.pl prokurator Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej. Dodał, że oskarżyciele zarzucili Jackowi T. sprowadzenia pożaru, który "zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Za ten czyn Jackowi T. może grozić do 10 lat więzienia.
Palą się samochody
W nocy z soboty na niedzielę w stolicy całkowicie spłonęło 7 aut, a 3 zostały uszkodzone. Wszystko to działo się w okolicach placu Zbawiciela, na ulicach Oleandrów, Nowowiejskiej oraz Natolińskiej. Auta były zaparkowane w znacznej odległości od siebie, więc nie było możliwości, by zajęły się ogniem jedno od drugiego.
Nie pierwszy raz
Według informacji policji zatrzymany w niedzielę Jacek T. podejrzany o podpalenie tych aut, jest związany ze środowiskiem pseudokibiców.
Jak poinformował wczoraj portal tvnwarszawa.pl, T. ma od kilku miesięcy postawione zarzuty za to samo przestępstwo. 23-latek w kwietniu 2011 roku podczas jednej nocy miał podpalić dziewięć samochodów w Śródmieściu i Ursusie. Został wtedy zatrzymany i trafił na dwa miesiące do aresztu. Jednak decyzją sądu jeszcze w kwietniu wyszedł na wolność za kaucją 60 tys. złotych.
Źródło: tvn24.pl