Zatrzymany przez policję mężczyzna, który jest podejrzany o podpalenia samochodów w centrum Warszawy w ten weekend, najbliższą noc spędzi w areszcie. Jak się nieoficjalnie dowiedziała tvnwarszawa.pl, świadkowie rozpoznali 23-latka. Jutro ma być przekazany prokuraturze. Grozi mu do 5 lat wiezienia.
Policja zebrała już materiał dowodowe ws. podpaleń samochodów przy ulicy Oleandrów. Przez cały poniedziałek przesłuchiwała świadków ws. podpaleń. Jak się nieoficjalnie dowiedziała tvnwarszawa.pl, ci rozpoznali 23-latka.
Sam mężczyzna nie został przesłuchany. Tym zajmie się najprawdopodobniej już we wtorek prokuratura, której Jacek T. zostanie przekazany.
Na razie najbliższą noc spędzi w areszcie.
Pseudokibic?
W nocy z soboty na niedzielę w stolicy całkowicie spłonęło 7 aut, a 3 zostały uszkodzone. Wszystko to działo się w okolicach placu Zbawiciela, na ulicach Oleandrów, Nowowiejskiej oraz Natolińskiej. Auta były zaparkowane w znacznej odległości od siebie, więc nie było możliwości, by zajęły się ogniem jedno od drugiego.
Według informacji policji zatrzymany w niedzielę Jacek T. jest związany ze środowiskiem pseudokibiców.
Okazało się również, że mężczyzna - jak informuje tvnwarszawa.pl - ma od kilku miesięcy postawione zarzuty za to samo przestępstwo.
23-latek w kwietniu 2011 roku podczas jednej nocy miał podpalić dziewięć samochodów w Śródmieściu i Ursusie. Został zatrzymany i miał trafić na dwa miesiące do aresztu. Jednak decyzją sądu jeszcze w kwietniu wyszedł na wolność za kaucją 60 tys. złotych. - Mężczyzna ma postawione zarzuty podpalenia łącznie 9 samochodów.
- W grudniu został skierowany akt oskarżenia, do dziś sąd nie wyznaczył jednak terminu rozprawy – poinformował w rozmowie z tvnwarszawa.pl Dariusz Ślepokura z prokuratury okręgowej.
Pomeczowe szaleństwo
Do ubiegłorocznych podpaleń doszło po meczu Legii z Lechią. Policjanci złapali podpalacza dzięki informacjom świadków. Zgłaszali oni oficerowi dyżurnemu, że podejrzanie zachowujący się młody mężczyzna ubrany w barwy jednego z warszawskich klubów prawdopodobnie podpala zaparkowane samochody. Dzięki ich telefonom udało się namierzyć domniemanego sprawcę i go zatrzymać.
- Znalezione przy 22-latku pudełko zapałek oraz wyraźnie wyczuwalna woń dymu z odzieży, którą miał na sobie, jak również uzyskane wcześniej informacje mogą wskazywać, że to właśnie Jacek T. podpalił samochody - mówił wówczas Andrzej Browarek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. W chwili zatrzymania mężczyzna miał 2 promile alkoholu w organizmie.
Kim są podpalacze?
Jak powiedział rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, jest kilka typów osób podpalaczy. - Mieliśmy do czynienia z takimi pożarami, które były inicjowane przez osoby chore psychicznie czy osoby, które chciały w jakiś sposób zaistnieć, chociażby medialnie oraz takie, które chciały się zemścić na innym człowieku - tłumaczył. Zwrócił jednak uwagę, że trudno znaleźć pewien wspólny mianownik między poszczególnymi podpalaczami. Dodał, że jak do tej pory "nie ma jednej reguły, która wskazywałaby na osoby o konkretnych właściwościach i cechach, które dopuszczają się tego typu podpaleń".
Karę wymierzy sąd
W kwestii możliwych kar dla różnego typu podpalaczy Sokołowski stwierdził, że "to, jaka będzie kara, zależy tylko i wyłącznie od sądu, który bierze pod uwagę takie okoliczności, jak motywy działania sprawcy, czy wartość strat, jaka została poczyniona na skutek takiego działania". - Tego rodzaju przestępstwo może być traktowane jako niszczenie mienia, ale równie dobrze może być chociażby spowodowaniem zagrożenia dla bezpieczeństwa powszechnego. Wszystkie te przestępstwa zagrożone są karą do kilku lat pozbawienia wolności - zaznaczył rzecznik KGP.
Źródło: TVN24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24