Przekonanie wyborców do swojej osoby kosztuje. Ostatnie wybory prezydenckie, w 2005 roku, były rekordowe pod tym względem. Dwaj główni kandydaci, Donald Tusk i Lech Kaczyński, wydali odpowiednio 14,2 mln zł i 13,4 mln zł. Zdobycie jednego głosu kosztowało każdego z kandydatów odpowiednio 2,02 zł i 1,62 zł. Obecne przyśpieszone wybory mogą być jeszcze droższe, ponieważ wszystko trzeba robić w ekspresowym tempie.
Konsekwencje finansowe przyśpieszonej kampanii
Według ekspertów największym wyzwaniem dla tegorocznej kampanii prezydenckiej jest brak czasu. Partie mają zaledwie kilka tygodni na opracowanie strategii, zatrudnienie doradców i agencji PR, zlecenie przygotowania materiałów reklamowych i wykupienie miejsca w mediach. Może przełożyć się to na większe wydatki.
- Jeżeli chodzi o perspektywę najbliższych 2 miesięcy to wszystkie billboardy są już zagospodarowane; część jest już wykorzystywana w kampaniach a część jest zakontraktowana – tłumaczy Marta Bryła, pełnomocnik zarządu ds. sprzedaży i marketingu w firmie Cityboard – Nie oznacza to, że komitety wyborcze kandydatów nie będą mogły wejść na ten rynek. Będzie to z pewnością kwestia ceny i indywidualnego porozumienia z dostawcami. – dodaje.
Koszt miesięcznej kampanii bilbordowej - ok. 300 – 400 tys. zł Produkcja samych plakatów – ok. 20 - 30 tys. zł Koszt emisji 30 sekundowego spotu w trzech kanałach telewizyjnych - ok. 600 tys. zł. Koszty kampanii w mediach
Szybszy tryb produkcji filmów reklamowych może wiązać się z wzrostem kosztów – komentuje Adam Miecznikowski, strateg z agencji reklamowej Publicis. Jednak jego zdaniem w takiej sytuacji jak obecna kampania prezydencka, wzrastać mogą jedynie koszty produkcji wynikające z pośpiechu, a niekoniecznie wynagrodzenie dla agencji reklamowych. -Twórcy reklam traktują współpracę z komitetami kandydatów w charakterze wyzwania, szansy na udział w doniosłym wydarzeniu. Koszty opracowania koncepcji nie powinny się zmieniać – dodaje.
Ile wydano na kampanię w 2005 roku?
Materiały wyborcze takie jak druki, plakaty czy ulotki kosztowały łącznie 9,8 mln zł. W tym: Plakaty wyborcze – 6 mln zł. Ulotki – 3,6 mln zł Korzystanie ze środków masowego przekazu kosztowało łącznie 3,2 mln zł. W tym: Dzienniki i czasopisma – 1,3 mln zł Telewizja – 1, 1 mln zł Internet – 400 tys. zł 2005 koszt Tusk
Analiza sprawozdań finansowych składanych w PKW przez komitety pozwala ocenić, że największe wydatki związane są z produkcją materiałów reklamowych i opłaceniem kampanii w mediach. Dużo mniej komitety wydają na spotkania wyborcze i podróże.
Skąd komitety wyborcze mają pieniądze?
Źródła są dwa:
- Wpłaty od obywateli polskich, którzy mają miejsce stałego zamieszkania na terenie kraju. W tym przypadku wpłaty, bezpośrednio na konto komitetu wyborczego bądź konto partii, nie mogą przekraczać 15-krotności wynagrodzenia minimalnego obowiązującego w kraju – czyli łącznie nie może to być więcej niż 19 755 zł.
- Fundusze własne partii politycznych.
Wydatki na materiały wyborcze łącznie wyniosły 6,2 mln zł. W tym: Inne formy reklamowe takie jak np. specjalne plakietki – 5 mln zł. Plakaty wyborcze – 945 tys. zł Ulotki – 286 tys. zł Środki masowego przekazu 2,6 mln zł. W tym: Telewizja – 1,6 mln zł Dzienniki i czasopisma – 693 tys. zł Internet – 0 zł lech 2005
Na stały fundusz wyborczy wpłat mogą dokonywać zwolennicy partii – osoby fizyczne. Tak samo jak przy wpłatach na konto komitetów wyborczych, nie może to być więcej niż 15-krotność wynagrodzenia minimalnego. Obecnie obowiązuje zakaz finansowania partii przez przedsiębiorstwa i osoby prawne.
Partia może też przenosić na fundusz wyborczy środki uzyskane z innych źródeł, na przykład z subwencji i dotacji otrzymanych na wybory parlamentarne lub pochodzących z sprzedaży swojego majątku. Na poczet kampanii partia może też zaciągnąć kredyt w banku.
Jak rozlicza się komitety z wydatków przeznaczonych na kampanię?
W przeciwieństwie do parlamentarnych, kampanie prezydenckie nie są dotowane przez państwo. Przed każdą kampanią Minister Finansów w rozporządzeniu określa maksymalną kwotę, jaką komitety mogą przeznaczyć na wydatki wyborcze. W roku 2010 jest to 15,5 mln zł – w roku 2005 komitety mogły wydać do 13,8 mln zł.
Dlaczego w ogóle ustala się górną granicę? Według ekspertów wprowadzając takie rozwiązanie ustawodawca chciał wyrównać szansę wszystkich kandydatów. Gdyby nie było takiej granicy najbogatsi kandydaci np. przedstawiciele największych partii mogliby wydać np. 100 mln zł i tym samym całkowicie przyćmić w mediach kandydatów małych partii.
Jak PKW rozlicza komitety z wydatków? Analizuje sprawozdania finansowe, które składane są po wyborach. Za przekroczenie wydatków oraz nieprawidłowości w sposobach gromadzenia środków na wybory, komitety mogą zostać ukarane finansowo.
W praktyce nie zawsze jest to możliwe. W 2005 roku PKW odrzuciło sprawozdania finansowe kandydatów Donalda Tuska i Andrzeja Leppera. W przypadku komitetu Tuska chodziło o przekroczenie maksymalnej kwoty, którą przeznaczyć można było na kampanię. Komitetowi Andrzeja Leppera zarzucono nieprawidłowości związane z sposobem gromadzenia środków na kampanię. W obu przypadkach nie można było wyegzekwować kar finansowych – przyczyną była niedoskonałość prawa: po wyborach komitety kandydatów uległy rozwiązaniu a ustawodawca nie przewidział dalszego trybu ściągania należności od innych podmiotów.
Ile wydają za granicą?
Rekordy w wydatkach na kampanię wyborczą ustanawiają wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. W ostatnich wyborach Barack Obama pozyskał około 750 milionów dolarów, kwotę która pobiła wszelkie rekordy. W samym wrześniu 2008 roku zebrał 150 milionów dolarów, sumę wyższą od tej, jaką zgromadzili w 2004 r. dwaj główni kandydaci: George W. Bush i John Kerry w końcowym etapie kampanii.
Aby tego dokonać kandydat na pierwszego czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych rozwinął strategię, na którą stawiał już swego czasu niefortunny kandydat demokratyczny Howard Dean w wyborach 2004 roku: wykorzystanie internetu i wciągnięcie do pomocy młodych entuzjastów.
Zwracając się do swych sympatyków, aby pomagali jak mogą, przyjmował wpłaty w wysokości 25, 10, a nawet 5 dolarów. Dzięki temu jego kampanię poparły finansowo ponad trzy miliony osób, w tym 600 tys. tylko we wrześniu. Była to liczba bez precedensu. Pozwoliło mu to zrezygnować z sięgnięcia po fundusze publiczne - 84 miliony dolarów na cele kampanii. Stał się pierwszym kandydatem, który od chwili ustanowienia tego systemu, tj. od 1974 roku, nie sięgnął po fundusze publiczne.
Sekcja Dokumentacji i Analiz
Źródło: SDiA TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24