- Bronisław Komorowski kiedyś powiedział: jaka wizyta, taki zamach. To ja teraz powiem: jaki prezydent, takie przeprosiny - tak Zbigniew Girzyński podsumował słowa prezydenta, który m.in. w rozmowie z TVN mówił w czwartek: - Zróbmy eksperyment: ja bardzo serdecznie przepraszam. Poseł PiS namawiał też w programie "Kawa na ławę" do podpisania deklaracji łódzkiej, co jego sejmowi koledzy skwitowali śmiechem. - Dla mnie to deklaracja hipokryzji, nie do standardów w polskiej polityce - powiedział Adam Szejnfeld.
Zbigniew Girzyński nie do końca uwierzył w szczerość intencji premiera, prezydenta i marszałka Sejmu, którzy złożyli kwiaty przy miejscu tragedii w biurze poselskim PiS w Łodzi. - Każdy gest należy docenić, więc z trudem staram się dostrzec coś więcej niż tylko pokazową akcję – stwierdził i przypomniał, że politycy PO nie zaprosili przedstawicieli innych partii i „postanowili zrobić demonstrację jednego ugrupowania”.
Adam Szejnfeld bronił tej inicjatywy: - Najważniejsze osoby w państwie jadą oddać cześć człowiekowi, który niewinnie zginął z rak szaleńca, a ludzie PiSu nie potrafią tego uszanować i to podważają – stwierdził. Zdaniem polityka PiS nadzieje na zmianę tonu polskiej polityki na mniej agresywny po tragedii smoleńskiej, a teraz łódzkiej, są płonne, skoro takie gesty są opacznie rozumiane. Zwrócił też uwagę, że ciężko byłoby zgrać kalendarze liderów wszystkich partii politycznych.
"W Sejmie nie ma problemu ze spotkaniem"
Bartosz Arłukowicz ten argument uznał za śmieszny. - Jak znam Grzegorza Napieralskiego, stawiliby się po to, by symbolicznie pokazać, że potrafimy stanąć w jednym miejscu. Jak trzeba coś dograć w Sejmie, nie ma problemu ze spotkaniem – zauważył. A Eugeniusz Kłopotek dodał, że prezydent, premier i marszałek zachowali się nieodpowiedzialnie, bo mimo lekcji ze smoleńskiego lotu najważniejsze osoby w państwie pojechały jednym autobusem.
Zdaniem Girzyńskiego za „podkręcanie politycznej atmosfery” odpowiada PO. Rozwiązaniem, według niego, byłoby rzeczą przystąpienie przez polityków do deklaracji łódzkiej przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach. – A czemu się panowie śmiejecie? Można coś kwitować śmiechem, jeśli nie byłoby to podparte bólem. A wy śmiejecie się tylko dlatego, ze zaproponował to rywal polityczny, tak ciężko do tego doświadczony – dodał.
"Deklaracja hipokryzji"
- Dla mnie to deklaracja hipokryzji, nie do standardów w polskiej polityce – odparł Szejnfeld. A zdaniem Arłukowicza Jarosław Kaczyński próbuje z robić z siebie „ofiarę wszystkiego, co się dzieje w Polsce”. - A tak nie jest – zaznaczył. Od posła SLD dostało się też PO. Arłukowicz odniósł się do warunkowych przeprosin prezydenta Bronisława Komorowskiego pod adresem prezesa PiS. - Szacunek dla drugiego albo się ma, albo nie. Mama uczyła mnie, ze jak chce kogoś przeprosić, to się tego nie warunkuje. Jeśli ktoś stwierdza, że zrobi eksperyment i przeprosi, to mam inne poczucie wartości słowa przepraszam – stwierdził.
A Girzyński dodał: - Bronisław Komorowski kiedyś powiedział: jaka wizyta, taki zamach [Komorowski w 2008 r. powiedział tak o gruzińskiej wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego - red.]. To ja teraz powiem: jaki prezydent, takie przeprosiny. Według niego obarczanie Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialnością za złe relacje z Pałacem to tak jak wytykanie ofierze gwałtu, że miała za krótką spódnicę. - Nie można obarczać tych, którzy padli ofiarą agresji, odpowiedzialnością. To jest niedopuszczalne – zaznaczył.
Eugeniusz Kłopotek podsumował zaś dyskusję: - W poprawę jakości naszego życia publicznego nie wierzę. Wyraźnie widać, ze dla was, dla PiS i PO, ta walka jest jak tlen i do końca tej kadencji pójdzie na całego.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24