- Sprawa kanonu lektur jest tylko pretekstem - tłumaczył w Magazynie "24 godziny" Roman Giertych. Wicepremier nie zamierza się jednak podawać do dymisji, co sugerował rzecznik rządu.
Rada Ministrów pod nieobecność i bez wiedzy ministra edukacji uchyliła jego rozporządzenie. Minister zaskarżył decyzję swoich kolegów do Trybunału Konstytucyjnego. Ostateczny kryzys w koalicji, rozpad rządu i nowe wybory? Niekoniecznie. Przynajmniej Roman Giertych koalicji zrywać nie zamierza.
- Przyjemne to nie było, gdy od dziennikarzy dowiaduję się o decyzji rządu, którego jestem członkiem - zdradził w magazynie "24 godziny" Giertych. -W porządku obrad takiego punktu nie było. Zostały naruszone przepisy funkcjonowania Rady Ministrów - dodał.
Właśnie dlatego wicepremier skarży uchwałę rządu do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak z rządu odchodzić nie będzie. - Koalicja nie rozsypie się z powodu kanonu lektur. To byłoby niepoważne - uważa Giertych. - Poczekam na orzeczenie Trybunału - ucina.
Według wicepremiera cała sprawa z kanonem lektur to tylko pretekst. - Chodzi o mój list do premiera krytykujący akcję CBA, zarzuciłem w nim łamanie prawa poprzez stosowanie prowokacji kontrolowanej.
Co dalej z koalicją, w której coraz wyraźniej trzeszczy? - Nie wiem co dalej z przyszłością koalicji. Przedstawiliśmy 10 punktów premierowi, czekamy na odpowiedź.
Według Jarosława Gowina z Platformy Obywatelskiej, dzisiejsza decyzja Rady Ministrów to policzek wymierzony Romanowi Giertychowi i próba skłonienia wicepremiera do wyjścia z rządu. Zdaniem senatora PO, cała sprawa to tylko wzajemne przerzucanie odpowiedzialności za ewentualne zerwanie koalicji. Gowin prognozuje, że jesienią dojdzie do przedterminowych wyborów.
Andrzej Mazurkiewicz z PiS odpiera te zarzuty i mówi: - Nie sądzę, żeby przez jedną lekturę koalicja się rozpadła. Byłoby to co najmniej niepoważne. Senator dodaje, że Giertychowi należy się reprymenda. Mazurkiewicz podkreśla, że PiS czeka do piątku na decyzję LiS-u w sprawie tzw. punktów dobrego rządzenia, sformułowanych przez premiera.
Z kolei Krzysztof Bosak z LPR uważa, że uchylenie spornego rozporządzenia jest "zachowaniem nie fair i wbrew wcześniejszym ustaleniom". Zdaniem posła Ligi, to kolejny gest partii Jarosława Kaczyńskiego "wypychający" LPR z koalicji.
- To dość oryginalne, by koalicyjni partnerzy tak się traktowali - komentuje Andrzej Celiński z SDPL i dodaje - Im szybciej Roman Giertych odejdzie z rządu, tym lepiej dla Polski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24