- W tej chwili ta decyzja o wprowadzeniu zawodowej armii to jedyna decyzja, jaka mogła zapaść – powiedział były dowódca GROM-u gen. Sławomir Petelicki w "Magazynie 24 godziny". Również gen. Stanisław Koziej nie krył nadziei i optymizmu związanego z profesjonalizacją armii.
Premier Donald Tusk obiecał armię zawodową już w 2010 roku. Prezydent jest przeciwny temu pomysłowi i chętniej zachowałby status quo tj. armię z poboru.
- Jest to możliwe, aczkolwiek ryzykowne przedsięwzięcie, ale jestem przekonany, że powinno się udać - powiedział gen. Koziej o pomyśle tak szybkiej profesjonalizacji armii.
Koziej: Odrzucić myślenie przez pryzmat wielkości
Rząd planuje też zmniejszenie armii ze 150 tys. do 120 tys. żołnierzy Z Pałacu Prezydenckiego docierają na razie ciche głosy, że to liczba niewystarczająca.
Generał Stanisław Koziej zwrócił uwagę, że u większości polityków i nawet u strategów wciąż dominuje paradygmat ilościowy, a nie jakościowy. - Liczebność wojska powinna być ostatnim czynnikiem, który określamy, a nie założeniem wyjściowym. Teoretyk wojskowości zauważył, że mniejsze wojsko to oszczędność na ilości, ale zysk, jeśli chodzi o jakość sił zbrojnych.
Ironicznie odpowiedział mu gen. Petelicki, który z przekąsem komentował różnicę między zawodowcami a poborowymi: - Żołnierze służby zasadniczej pilnowali prądotwórczego agregatu. Dzisiaj się dowiedzieliśmy rano, (...) że został skradziony ten agregat. To chyba mówi samo za siebie.
Petelicki: Koniec z malowaniem trawy
Gen. Sławomir Petelicki podkreślił, że mamy świetnych żołnierzy we wszystkich formacjach wojsk, ale w armii poborowej często spychani byli na margines. Dzięki stworzeniu zawodowej armii to powinno się zmienić. Dlatego - jak mówił - w zapewnieniach Tuska o profesjonallizacji armii dostrzega nadzieję na zakończenie w armii z absurdami, w tym z przysłowiowym już malowaniem trawy.
Kasa misiu, kasa
B. szef GROM nie ma wątpliwości, że pieniądze na finansowanie reformy armii się znajdą. - Akurat Ministerstwo Obrony Narodowej jest na szczególnych warunkach zawsze przez Ministerstwo Finansów traktowane, a tam jest cała masa niewykorzystanych pieniędzy - przekonywał. Dodał jednocześnie, że "można to wszystko świetnie zorganizować, tylko są potrzebni odpowiedni ludzie".
Także według gen. Stanisława Kozieja, sukces programu profesjonalizacji armii zależy głównie od jasnej i długofalowej perspektywy finansowej. Jak zauważył, pieniądza na armię "mogą być mniejsze, ale muszą być pewne". - Żołnierz zawodowy jest oczywiście droższy od żołnierza z poboru, ale jego wydajność jest na tyle większa, że każda złotówka na armię zawodową, daje dużo większy przyrost zdolności obronnych państwa, niż ta sama złotówka wydatkowana na armię z poboru - zauważył specjalista. - W tym tkwi cały sens przechodzenia na armię zawodową - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24