Gdyby nie wprowadzenie stanu wojennego wojska sowieckie wkroczyłyby do Polski, przekonywał podczas kolejnej rozprawy autorów stanu wojennego Wojciech Jaruzelski. - Nie chcieliby, ale by musieli - tak generał mówił o groźbie interwencji ZSRR w latach 1980-81.
W wyjaśnieniach przed warszawskim Sądem Okręgowym Jaruzelski stwierdził, że władze ZSRR miały świadomość, iż "logika wydarzeń w sytuacji ekstremalnej doprowadzi do interwencji". - Taka sytuacja stała za progiem - zapewniał oskarżony, mając na myśli zapowiedziane na 17 grudnia 1981 r. wielkie demonstracje "Solidarności".
"Gienierał-liberał"?
Jaruzelski cytował obszernie wypowiedzi przedstawicieli władz ZSRR - zaprzeczając tezie IPN, że władze PRL nalegały na interwencje i że "potulnie spełniały" wszelkie życzenia ZSRR. Generał powołał się na słowa oficjeli ZSRR sprzed 13 grudnia 1981 r., mieli oni twierdzić, iż Jaruzelski "jest chytry", że to "gienierał-liberał" oraz, że "nie wyda rozkazu, by nie strzelać do wkraczających wojsk ZSRR".
"Jastrzębie zamieniły się w gołębie"
Oskarżony dodał, że po rozpadzie ZSRR niektórzy oficjele ZSRR - zwolennicy interwencji zaczęli się wybielać. - Jastrzębie zamieniły się w gołębie - powiedział, mówiąc o gen. Anatoliju Gribkowie.
Jaruzelski będzie kontynuował wyjaśnienia 28 października. Wtorek był czwartym dniem rozprawy, w którym Jaruzelski przedstawiał swe wyjaśnienia. 85-letni oskarżony odczytuje je z grubego pliku kartek. Nie przyznaje się do zarzutów stawianych mu przez IPN.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24