Stan wojenny okazał się jedyną formą powstrzymania rozpadu gospodarki Polski - powiedział przed sądem gen. Wojciech Jaruzelski, składając wyjaśnienia w procesie autorów stanu wojennego. Jego zdaniem akt oskarżenie idzie na skróty, gdyż w ogólne nie uwzględnia tego wątku. - Nie przyprawiajcie mi gęby - apelował.
Na poniedziałkowym procesie, który był drugim dniem składania wyjaśnień przez gen. Jaruzelskiego, pojawił się również były premier Leszek Miller. - Przyszedłem, by wyrazić solidarność z gen. Jaruzelskim. Należę bowiem do tych osób, które uważają, że uchronił on nasz kraj przed tragedią i ocalił tysiące Polaków. Dlatego zasługuje na szacunek - powiedział dziennikarzom w sądzie były premier.
Sam generał zapewniał, że nie zamierza bronić się przez atak. Ale jednocześnie wytykał to, co - jego zdaniem - jest złe w akcie oskarżenia. - Idzie na skróty i pozostawia wiele białych plam. Nie bierze bowiem pod uwagę m.in. sytuacji gospodarczej i społecznej - przekonywał Jaruzelski.
Jaruzelski: "Solidarność" jak bomba zegarowa
I na dowód, przez dłuższy czas, cytował meldunki dla władz z jesieni 1981 r. o brakach podstawowych surowców dla gospodarki, np. o tym, że elektrownie miały zapasy węgla tylko na kilka dni, a miała być ostra zima. - Czy nie było to wystarczającym powodem do wprowadzenia stanu wojennego - pytał Jaruzelski.
Jednocześnie stwierdził, że pod koniec 1981 r. "Solidarność" odrzuciła rządowe plany naprawy sytuacji gospodarczej, system kartkowy załamywał się, a państwa socjalistyczne ograniczały dostawy surowców do Polski.
Lawina pustego pieniądza pustoszyła rynek (w 1981 r. - red.), bo obowiązywała wtedy zasada żądań: pracować mniej, a zarabiać więcej. A nawet zarabiać strajkując. W sumie ultrasocjalizm: zjeść ciastko i mieć ciastko Gen. Wojciech Jaruzelski
Generał przekonywał, że gospodarce groziła katastrofa z powodu postulatów "Solidarności", które określił mianem "bomby zegarowej". - Aż o 25 proc. wzrosły wtedy płace, a produkcja spadła o 18 proc. Lawina pustego pieniądza pustoszyła rynek, bo obowiązywała wtedy zasada żądań: pracować mniej, a zarabiać więcej. A nawet zarabiać strajkując. W sumie ultrasocjalizm: zjeść ciastko i mieć ciastko - stwierdził. - Niektórzy działacze „S” uznawali, że im gorzej tym lepiej – mówił Jaruzelski, cytując słowa Lecha Wałęsy, że jeździ on po Polsce i gasi strajki, a 10 innych ekip je wznieca.
I właśnie tych wszystkich aspektów gospodarczych - jak podkreślał Jaruzelski - zabrakło w akcie oskarżenia. Są za to inne, niezgodne - jego zdaniem - z prawdą, rzeczy. - W propagandowej otoczce, którą potwierdza na stronie 64 akt oskarżenia (IPN – red.), imputowane jest mi zasłanianie się, usprawiedliwianie wprowadzenia stanu wojennego zagrożeniem interwencją zbrojną ZSRR oraz innych państw bloku. To mówiąc słowami Gombrowicza – robienie mi gęby, uporczywie rozsiewana mistyfikacja - przekonywał generał.
W propagandowej otoczce, którą potwierdza na stronie 64 akt oskarżenia (IPN – red.), imputowane jest mi zasłanianie się, usprawiedliwianie wprowadzenia stanu wojennego zagrożeniem interwencją zbrojną ZSRR oraz innych państw bloku. To mówiąc słowami Gombrowicza – robienie mi gęby, uporczywie rozsiewana mistyfikacja Gen. Wojciech Jaruzelski
I skrytykował przy tej okazji komentatorów procesu za to, że również przypisują mu posługiwanie się wyłącznie tym argumentem. - Naukowo utytułowani propagatorzy już po pierwszych dniach moich wyjaśnień, choć problem interwencji nie został przedstawiony, wciąż operują nim fałszywie i hałaśliwie. To znana od dawana próba wystrychnięcia na dudka telewidzów, radiosłuchaczy i czytelników gazet. Zaciemnianie w ten sposób rzeczywistego obrazu sytuacji - mówił Jaruzelski.
"Stan wojenny mniejszym złem"
W zeszłym tygodniu generał nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Stwierdził, że działał w stanie wyższej konieczności i nazwał wprowadzenie stanu wojennego "mniejszym złem". - Ta dramatyczna decyzja ocaliła Polskę przed wielowymiarową katastrofą - mówił Jaruzelski. CZYTAJ WIĘCEJ
Przed zakończeniem składania wyjaśnień przez gen. Jaruzelskiego żaden z oskarżonych za wprowadzenie w 1981 r. stanu wojennego nie chciał się wypowiadać podczas poniedziałkowej rozprawy, czy przyznaje się do zarzutów.
Oświadczenia takie złożyli przed sądem były I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania, byli wiceszefowie MON gen. Tadeusz Tuczapski i gen. Florian Siwicki, były członek Rady Państwa PRL Eugenia Kempara i były wiceminister sprawiedliwości Tadeusz Skóra. Zapowiedzieli, że będą składali wyjaśnienia.
Po raz kolejny do sądu nie przyszedł były szef MSW gen. Czesław Kiszczak – tym razem nie usprawiedliwił nieobecności. Chce on, by sąd zarządził jego kolejne badania lekarskie - wniosek ten będzie rozpatrzony w innym terminie.
Proces rozpoczął się 12 września. Siedmiu oskarżonym, w tym gen. Jaruzelskiemu Instytut Pamięci Narodowej zarzuca im "kierowanie związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw", za co polskie prawo przewiduje karę do 10 lat więzienia a także przekroczenia uprawnień.
Źródło: tvn24.pl, PAP, nSport
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP