Dziś jest Fundusz Kościelny i taca. Mógłby być - według propozycji samego Kościoła - 1 procent z podatku i... znowu taca. Episkopat - ku zaskoczeniu wielu - szuka nowych sposobów finansowania parafii. 1 procent podatku, przy czym nie chodzi o ten, który od paru lat przekazujemy na organizacje pożytku publicznego, tylko o kolejny 1 procent podatku, miałby pójść na potrzeby Kościoła. Episkopat liczy na pół miliarda złotych, choć może się przeliczyć. Bo wiernych Kościołowi ubywa.
Kto chce, ten daje. Więcej lub mniej, na miarę swoich możliwości. Ale ofiary zbierane w kościołach w czasie mszy, ślubów czy pogrzebów to jedno. Poza tym jest jeszcze Fundusz Kościelny. A hierarchowie chcą, by zamiast niego wierni mogli na Kościół odprowadzać 1 proc. swojego podatku.
- Jeżeli społeczeństwo uważa, że instytucje kościelne są potrzebne, to mają prawo uczestniczyć w finansowaniu dobra wspólnego - mówi dominikanin o. Tomasz Aleksiewicz.
1 proc. podatku, na wzór systemu włoskiego czy hiszpańskiego, miałby z budżetu państwa trafiać do wybranej wspólnoty wyznaniowej. Kościół katolicki - w zamian za 1 proc. - postuluje zniesienie Funduszu Kościelnego. Datków na tacę już nie.
Fundusz Kościelny
Ze wspomnianego funduszu, czyli pieniędzy publicznych, finansuje się między innymi emerytury i ubezpieczenie zdrowotne duchownych. Poza tym drobne remonty kościołów. Z tak zwanej tacy proboszczowie finansują utrzymanie parafii i wydatki księży. Poza tym do kasy kościoła trafiają też opłaty za sakramenty i ofiara na wybrane cele.
- Uderzy likwidacja funduszu w kościoły i związki wyznaniowe nierzymskokatolickie. Osłabi ich podstawy finansowe i w jakiejś mierze wartość, która jest bliska wielu, a mianowicie pluralizm wyznaniowy społeczeństwa polskiego - mówi dr Paweł Borecki z katedry prawa wyznaniowego wydziału prawa i administracji UW.
Kościół by nie stracił
Zamiana Funduszu Kościelnego na 1 proc. dobrowolnie oddanego podatku - dla Kościoła najprawdopodobniej wyszłaby na dobre. Szacuje się, że z funduszu do Kościoła katolickiego płynie rocznie około 90 milionów złotych. Gdyby 1 proc. podatku oddali podatnicy deklarujący cotygodniowe uczestnictwo we mszy - ta kwota sięgnęłaby ponad 200 milionów. Gdyby zrobili to wszyscy - nawet 500 milionów złotych.
- Faktycznie jest to propozycja, by budżet państwa dopłacał do Kościoła kolejnych kilkaset milionów - twierdzi prof. Tadeusz Bartoś, filozof, teolog, były dominikanin.
We Włoszech czy w Hiszpanii każdy podatnik może zdecydować na który Kościół swoje pieniądze przeznaczy. W Niemczech czy Austrii jest podobnie, na Kościół idzie 2,5% podatku. Ale tam na tacę zbierać nie można, a Kościół od ofiary też płaci podatek.
Polscy proboszczowie też płacą podatki, ale nie od dochodu, a zryczałtowaną kwotę od liczby parafian. O opodatkowaniu dochodu z tacy - słyszeć nawet nie chcą.
- Można mówić o istnieniu szarej strefy w przechodzeniu gotówki bez księgowania - ocenia Bartoś.
- Boję się tylko wrzasków polityków, którzy od razu mówią, że ktoś chce kraść, ktoś chce okłamywać, o obłudzie... to jest niepoważne - mówi o. Tomasz Aleksiewicz.
Tyle, że to politycy ostatecznie o zmianach w prawie zdecydują. Do tego jednak droga jeszcze daleka.
Źródło: tvn24