- Pieniądze na sfinansowanie nowych zasad organizacji dyżurów lekarskich napłyną za trzy miesiące - poinformowała w "Sygnałach Dnia" minister zdrowia Ewa Kopacz. Do szpitali ma trafić wtedy dodatkowo ponad 1 mld zł. Lekarze z OZZL mają dziś zdecydować, czy zgodzą się na pracę ponad unijną normę.
Według szefowej resortu zdrowia, w pierwszym kwartale przyszłego roku będzie można uruchomić pieniądze zalegające w Narodowym Funduszu Zdrowia. - Pieniądze w wysokości 990 mln złotych znajdują się na kontach oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia, których ruszyć w tej chwili nie można - mówiła w Polskim Radiu Kopacz. Dodała, że te środki będzie można uruchomić po tym, jak rok obrachunkowy skończy się bilansem, a do tego dojdą jeszcze fundusze z rezerw w centrali NFZ.
- Po pierwszym kwartale te pieniądze będą zdecydowanie większe niż jeden miliard i te uczciwie podzielę między wszystkie szpitale - nie oglądając się, które strajkowały, a które nie, po to, by zabezpieczyć pracę lekarzy i pielęgniarek - zapowiedziała minister zdrowia.
Ewa Kopacz zapowiedziała także, że będzie prosić lekarzy o zgodę na późniejsze przekazanie pieniędzy. Okazją będzie dzisiejsze zaproszenie na nadzwyczajny zjazd Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Związkowcy mają zaś zadecydować m.in., czy wyrażają zgodę na pracę ponad unijną normę. Jeśli powiedzą "nie", w wielu szpitalach zabraknie medyków.
Powierzyć dyżury młodym lekarzom Zdaniem minister Kopacz, ten problem można rozwiązać powierzając pełnienie dyżurów młodym lekarzom. Inne sposoby to zmiana regulaminu pracy w szpitalach, zawieranie z lekarzami kontraktów na pełnienie dodatkowych dyżurów lub zawarcie nowych kontraktów. Minister przyznała jednak, że na wszystkie te rozwiązanie potrzeba pieniędzy.
Unijne przepisy, przyjęte przez Polskę w nowelizacji ustawy o Zakładach Opieki Zdrowotnej, ograniczają czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo. Zgodnie z prawem (tzw. klauzula opt-out), lekarz będzie mógł pracować dłużej, nawet 72 godziny tygodniowo, ale musi się na to zgodzić. Przepisy mówią też o nieprzerywanym 11-godzinnym odpoczynku lekarzy.
Zdaniem przedstawicieli OZZL, wejście w życie tych przepisów będzie zdarzeniem przełomowym, ponieważ lekarzy nie będzie można do niczego zmusić, ale trzeba będzie ich prosić, by pracowali dłużej.
Podwyżki "za kilka miesięcy" Ewa Kopacz zapowiedziała także w "Sygnałach Dnia", że za kilka miesięcy służba zdrowia dostanie pierwsze podwyżki. Uznała przy tym za nieetyczny ewentualny pomysł współpłacenia pacjentów za leczenie i zapowiedziała, że będzie szukać pieniędzy na podwyżki nie tylko w budżecie służby zdrowia, ale w całym budżecie państwa. Poprzedniemu rządowi zarzuciła zaś, że nie przewidział w przyszłorocznym budżecie pieniędzy na niektóre wydatki służby zdrowia. Nie przygotował się też na wejście w życie ustawy o dyżurach lekarskich.
Poprzedni rząd szacował, że wejście w życie nowych przepisów o czasie pracy będzie kosztować budżet państwa ok. 700-800 mln zł. Chciał sfinansować to z przesunięcia środków z Funduszu Pracy.
Obecny przyjmuje, że przy najczarniejszym scenariuszu może to być nawet 5 mld zł. Ten scenariusz to spełnienie żądań płacowych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy - ok. 7,5 tys. zł brutto pensji zasadniczej dla lekarza specjalisty.
Co po 1 stycznia? Resort zdrowia chciał opóźnienia wejścia w życie nowych przepisów i ich zaakceptowania przez lekarzy. Gdy jednak uznał, że takiego przyzwolenia nie ma, z tych planów się wycofał.
Resort będzie chciał szybko - przez inicjatywę komisji zdrowia - znowelizować ustawę o czasie pracy i wyjaśnić znajdujące się w niej nieścisłości. Jeśli procedowanie będzie odbywać się szybko, Senat nie wniesie do noweli poprawek, a prezydent jej nie zawetuje, ma ona szansę wejść w życie na początku roku.
Po pierwszych rozmowach z OZZL, 28 listopada, minister zdrowia Ewa Kopacz deklarowała, że 1 stycznia lekarze będą w szpitalach. Związkowcy nie dawali tak jednoznacznej odpowiedzi.
Źródło: PAP, IAR, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: Polskie Radio/ Fot. TVN24