Zabieg zamiast przyjmowania latami leków na depresję? Pierwszą taką próbę w Polsce przeprowadzili lekarze ze szpitala wojskowego w Bydgoszczy. - Pacjent już się uśmiecha - informują neurochirurdzy.
45-letni mężczyzna od 26 lat chorował na ciężką postać depresji, pisze "Gazeta Wyborcza".
- Choroba ustępowała na jakiś czas, ale potem powracała. Ostatnio było z nim bardzo źle. Nie mógł się na niczym skupić i bez przerwy płakał - powiedział "Gazecie" prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Collegium Medicum UMK.
Odporny na leki
Mężczyzna cierpiał na depresję lekoodporną, która stanowi od 20 do 30 proc. przypadków tej choroby.
- Zastosowaliśmy trzyetapową kurację, za każdym razem podawaliśmy inne leki. Nic nie pomagało, kilkanaście tygodni leczenia i nic. Dlatego zdecydowaliśmy się na pomoc neurochirurgów - tłumaczy prof. Araszkiewicz.
Kilka dni po operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz pierwszy od lat się uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie. Pierwsze wyniki leczenia poznamy za mniej więcej trzy miesiące. Prof. Marek Harat, Klinika Neurochirurgii i Chirurgii Głowy
Operacja, przeprowadzona przez prof. Marka Harata, szefa Kliniki Neurochirurgii i Chirurgii Głowy w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy polegała na wszczepieniu stymulatora, pobudzającego wydzielanie serotoniny w organizmie.
Uśmiecha się - po raz pierwszy od lat
- Na szyi, po lewej stronie wszyliśmy elektrodę, a poniżej obojczyka stymulator. Elektroda działa na lewy nerw błędny, w którym znajdują się włókna prowadzące do mózgu. Modeluje informacje docierające do układu limbicznego odpowiedzialnego za emocje - powiedział "Gazecie" prof. Harat.
Jak uważają neurochirurdzy, urządzenie nie jest kłopotliwe dla pacjenta. Włącza się automatycznie co pięć minut na 30 sekund. - Kilka dni po operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz pierwszy od lat się uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie. Pierwsze wyniki leczenia poznamy za mniej więcej trzy miesiące - podkreślił prof. Harat.
Pionierzy w Polsce
Dotąd w Bydgoszczy tylko padaczkę leczono za pomocą stymulatorów. Operacja, wykonana przez prof. Harata z zespołem, jest pierwszą tego typu w Polsce.
Na świecie wykonano około trzech tysięcy podobnych operacji - przede wszystkim w USA, Niemczech i Szwajcarii, podaje "Gazeta".
Zabieg nie jest tani (sam stymulator kosztuje 38 tys. zł), ale szpital otrzymał pomoc od producenta urządzenia. - W tym przypadku urządzenie podarował nam producent. W kolejnych operacjach będziemy musieli występować o zgodę na ich przeprowadzenie i sfinansowanie do NFZ, bo w tej chwili nie jest to standardowe leczenie depresji - tłumaczy prof. Marek Harat.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu