Były szef UOP Gromosław Czempiński jest prawie pewien, że za zniknięciem szyfranta, chorążego Stefana Zielonki stoi obcy wywiad. Najprawdopodobniej rosyjski.
- Trudno jednoznacznie powiedzieć, co się stało. Jednak najbardziej prawdopodobną była hipoteza, że Zielonka dał się zwerbować przez obcy wywiad. Myślę, że służby liczyły się z tym od samego początku - uważa Czempiński, który był gościem programu "24 godziny".
Były szef UOP-u wyklucza kraje członkowskie NATO spośród tych, które mogły być zaangażowane w przejęcie polskiego szyfranta. - Oczywiście, wszystkie inne państwa, a przede wszystkim Rosja, są zainteresowane taką wiedzą, jaką mógł dysponować - przekonuje.
Grozi dekonspiracja
Szyfrant jest bardzo ważnym ogniwem każdych służb wywiadowczych. Jak podkreśla Czempiński, nie chodzi tylko o wiedzę dotyczącą samych szyfrów. - On posiada też informacje o liczbie agentów i oficerów na placówce, potrafi ich zidentyfikować. To są powierzchowne informacje, albo bardzo istotne dla obcych wywiadów - tłumaczył.
Jego zdaniem MON bagatelizuje zniknięcie Zielonki, bo nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. - Tylko ludzie, którzy spędzili wiele lat w służbach zdają sobie sprawę, jakim niebezpieczeństwem jest każde przejęcie. To stwarza ryzyko dekonspiracji dla agentów na różnych kierunkach.
Zniknął bez śladu
Chorąży Stefan Zielonka wyszedł z domu w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Kilka dni później jego zaginięcie zgłosiła policji jego żona. Jak donosiła prasa, przełożeni szyfranta przez dwa tygodnie nie wiedzieli o zaginięciu człowieka, który dysponował tak niebezpieczną wiedzą. Służba Wywiadu Wojskowego zaprzecza jednak tym doniesieniom.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24