Dziś rano na południu Krakowa doszło do eksplozji ładunku wybuchowego domowej roboty. To już czwarty taki przypadek w tym mieście w ostatnich tygodniach. Policja nie wyklucza, że przynajmniej trzy z tych eksplozji mogą być ze sobą powiązane.
Do pierwszej z eksplozji doszło 29 czerwca na przy ul. Siarczanej 5 w południowej dzielnicy Krakowa Borek Fałęcki. Do wybuchu doszło, gdy 55-letnia kobieta i jej 22-letni syn wyszli z domu i podchodzili do ogrodzenia swojej posesji. Obydwoje zostali ranni.
Drugi wybuch miał miejsce tego samego dnia, zaledwie pół godziny później i jedynie kilka przecznic dalej na ul. Jeleniogórskiej. Ładunek eksplodował, gdy właściciel jednego z domów przenosił pakunki do piwnicy. Również w tym przypadku ranna osoba odniosła jedynie lekkie obrażenia.
Do kolejnego, trzeciego już wybuchu doszło w ostatni czwartek w jednym z bloków przy ul. Skarżyńskiego, w zupełnie innej części Krakowa. Mieszkający tam mężczyzna wracając do domu znalazł paczkę, przymocowaną do drzwi swojego mieszkania, która wybuchła najprawdopodobniej kiedy ją odczepiał. Ranny traifił do szpitala. Jak ustalono, kilka miesięcy temu grożono mu śmiercią. Ktoś miał także uszkodzić jego samochód. Sprawy zostały umorzone.
Czwarty wybuch miał miejsce w niedzielę rano. Podobnie jak w przypadku pierwszej i drugiej eksplozji doszło do niego w okolicy Borku Fałęckiego, na ul. Krymskiej. Jak wynika z pierwszych ustaleń policji, 65-letnim mężczyzna znalazł na terenie swojej posesji rurkę PCV. Kiedy chciał ją wyrzucić, doszło do eksplozji. Z ranami nóg trafił do szpitala. Jak nieoficjalnie dowiedziała się TVN24, jest on właścicielem kantoru.
Co łączy wybuchy?
Według policji, trzeci wybuch przy ul. Skarżyńskiego nie ma związku z czerwcowymi eksplozjami w rejonie Borku Fałęckiego. Taki związek może mieć jednak dzisiejsza eksplozja. Wskazuje na to przede wszystkim fakt, że doszło do niej w tej samej, bogatej okolicy, gdzie stoją domki jednorodzinne. Uwagę zwraca także fakt, że do wszystkich trzech wybuchów doszło ok. godz. 9 rano.
Raczej trudno mówić jednak o jakichś porachunkach, czy działaniu gangsterów. O ile ofiara dzisiejszego zamachu była właścicielem kantoru i mogło ew. chodzić o jakąś próbę zastraszenia, czy wymuszenia, to w przypadku poprzednich ofiar nie może być o tym mowy. Ranieni zostali m.in. nauczycielka matematyki i miejscowa złota rączka...
Pewnym tropem może być za to fakt, że zimą m.in. w tej okolicy grasował podpalacz. Piroman podpalił od listopada do lutego tego roku dziewięć samochodów. Za każdym razem zastawiał kartkę ze zdaniem "Jak nie wiesz, o co chodzi, to podstaw się jeszcze raz". Do tej pory nie został ujęty. Na razie policja nie łączy jednak tych podpaleń z ostatnimi wybuchami.
20 tys. zł nagrody
Do wyjaśnienia sprawy juz po pierwszych dwóch wybuchach powołana została specjalna grupa dochodzeniowo - śledcza, w skład której weszli m.in. funkcjonariusze wydziałów: kryminalnego i dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie oraz Centralnego Biura Śledczego, wspierani pracą ekspertów Laboratorium Kryminalistycznego. - Decyzją komendanta grupa ta dziś została wzmocniona przez kilkanaście dodatkowych funkcjonariuszy z wydziałów operacyjnych. Dla małopolskiej policji jest to sprawa priorytetowa - powiedziała Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Sprawą zajęła się także ABW.
Za cenne dla policji informacje na temat pierwszych dwóch wybuchów komendant małopolskiej policji wyznaczył nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Targeo