Warszawski ogród zoologiczny musi chronić zwierzęta przed zwiedzającymi. Podrzucają oni zwierzakom ciastka z gwoździami i żyletkami, kradną żółwie i pojemniki z karmą - informuje "Życie Warszawy".
W ciągu ostatniego weekendu zoo odwiedziło 10 tys. ludzi. Większość zwiedzających szturmuje najnowszy pawilon zoo - hipopotamiarnię, w której znajduje się też rekinarium.
Ale duże zainteresowanie oznacza też dużo pracy dla pracowników zoo. Personel sprzątający każdego poranka dwie godziny czyści pawilon po zwiedzających. W basenie u hipopotamów ląduje wszystko, z czym zwiedzający przychodzą do zoo: ciastka, kanapki, czapki, patyki, monety.
Kradną szczotki i żółwie
Problemem w zoo jest też złodziejstwo. Wandale kradną wszystko, co nie jest na stałe przytwierdzone do ściany - najwięcej... szczotek z WC. Ponadto giną: rolki papieru toaletowego, kostki zapachowe do ubikacji, suszarki do rąk, a nawet lustra. Z budowy słoniarni zginęła nawet gruszka od betoniarki (złodzieje przerzucili ją przez płot), a kamera przy pawilonie z gorylami nagrała, jak jeden gość odkręcił i ukradł pojemnik z karmą dla ryb. Łupem złodziei padają też same zwierzęta. Z sadzawki przed herpetarium znikają żółwie czerwonolice.
Długa jest też lista ludzkich grzechów wobec zwierząt. Stałym punktem w programie zwiedzających są podrzucane na wybieg kopytnych ciastka naszpikowane gwoździami, smakołyki z żyletkami, opakowania z popcornem u niedźwiedzi brunatnych, torebki z cukierkami u szympansów.
Dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo jest jednak optymistą. Podkreśla, że z roku na rok kradzieży i wandali jest coraz mniej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24