Chris Niedenthal, fotograf, laureat nagrody World Press Photo, mówił w TVN24 o swoich przemyśleniach na temat społeczeństwa obywatelskiego. Opowiedział również, jak wyglądało fotografowanie manifestacji i protestów kilkadziesiąt lat temu i jak wygląda teraz. Dodał, że praca przy tego rodzaju wydarzeniach za czasów PRL była mocno utrudniona. - Dziś mogę być blisko. Widzę te twarze, oczy - mówił.
Niedenthal zwrócił uwagę, że na przestrzeni lat zmieniły się warunki pracy fotografa. - W latach 80. fotograf miał problem z fotografowaniem manifestacji. Właściwie nikt nas nie lubił, zawsze myśleli, że człowiek z aparatem jest podejrzany. A ci, którzy pilnowali takich rzeczy, to uważali, że trzeba (nas - red.) wyłapywać. Więc nigdy nie podchodziłem blisko - wspominał.
- Dziś mogę być blisko i widzę te twarze, te oczy, (jest - red.) ta troska w oczach. To się zmieniło, myślę, że trochę inaczej Polacy wyglądają w tej chwili. W tych oczach widać troskę o Polskę, o to, co się zmieniło, dlaczego jest tak źle politycznie, ekonomicznie. Oni wszyscy walczą o to, żeby wrócić na drogę wolności i demokracji - kontynuował.
Niedenthal: jesteśmy na złej drodze
Zdaniem Niedenthala głównymi powodami, dla których Polacy wychodzą obecnie na ulice, są kwestie polityczne. - Strasznie martwię się o to, co dzieje się w Polsce politycznie. Uważam, że jesteśmy na złej drodze, (...), dlatego jestem właśnie z wszystkimi tymi, którzy wychodzą na ulicę i protestują - powiedział.
Mówił także, że jeżeli chodzi o reprezentację grup wiekowych obecnych na manifestacjach, to "zawsze najwięcej jest ludzi, którzy pamiętają PRL i stan wojenny, te złe czasy". - Ale teraz, rzeczywiście, jak wchodzą w grę prawa kobiet, sprawa aborcji i sprawy wszystkiego tego, co się dzieje na granicy, to jednak wychodzi młodzież i to jest miło zobaczyć - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24