- Tym, jak powstawały "Orliki" powinna zająć się NIK - mówi SLD i składa stosowny wniosek. Zbadania ewentualnych nieprawidłowości domaga się także PiS, które we wtorek wysłało list w tej sprawie do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. To pierwsze reakcje polityków po poniedziałkowym materiale "Superwizjera".
Dziennikarze TVN ustalili między innymi, że w trakcie prac nad programem "Orlik" w Ministerstwie Sportu dochodziło do tajemniczych spotkań, w których uczestniczył biznesmen polecony przez ówczesnego ministra Mirosława Drzewieckiego. Omawiane miały na nich być szczegóły powstającego na początku 2008 roku projektu.
Biznesmenem, o którym mowa, był Filip Kenig - właściciel hurtowni sztucznych traw. - Zostałem zaproszony jako osoba, która recenzowała projekt – tłumaczył reporterom. Według nich na zmianach wprowadzonych między innymi dzięki lobbowaniu biznesmena, jego firma miała bardzo skorzystać.
SLD: To porażające
Sprawa zainteresowała posłów opozycji. Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie nazwał informacje dziennikarzy TVN "porażającymi".
- Skłoniły nas do przygotowania i złożenia do Najwyższej Izby Kontroli wniosku o zbadanie prawidłowości przebiegu postępowania przygotowawczego do postępowań przetargowych przy budowie Orlików w Polsce - powiedział. - Jeśli prawdą jest, że trawa musiała mieć 40 mm wysokości, a jedynym dostawcą na polskim rynku tego rodzaju trawy jest koleżka Mirosława D., to takie decyzje wołają o pomstę do nieba - zaznaczał.
PiS wysyła list
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość o zajęcie się sprawą ewentualnych nieprawidłowości zwraca się w wysłanym we wtorek liście do samego Prokuratora Generalnego. "W wyniku spotkań (w ministerstwie - red.) w finalnym projekcie architektonicznym przekazanym samorządom do realizacji, znalazły się konkretne parametry trawy dla boisk, która była w asortymencie firmy wspomnianego Filipa Keniga - wyjaśnia w liście szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Według niego, ujawnione przez reporterów fakty mogą zobowiązywać prokuraturę do wszczęcia postępowania z urzędu. - Urzędnicy ministerstwa podzielili zamówienie na części, w taki sposób, aby ich wykonanie mogło odbyć się z pominięciem przetargu, czyli z tzw. "wolnej ręki". Takie działanie jest sprzeczne z ustawą" - podkreśla poseł PiS.
Prokuratura "się odniesie"
- Prokuratura zapozna się z treścią listu i odniesie się do jego treści - zapewni Maciej Kujawski z biura prasowego Prokuratury Generalnej. Jak dodaje, być może Prokurator Generalny skieruje pismo do odpowiedniej prokuratury niższego szczebla lub też - gdyby okazało się, że któraś prokuratura prowadzi już postępowanie w opisanej sprawie - będzie do niego dołączony list parlamentarzystów.
Ministerstwo Sportu w odpowiedzi na zarzuty dziennikarzy TVN poinformowało we wtorkowym oświadczeniu, że powstawanie "Orlików" było od samego początku monitorowane m.in. przez służby specjalne, m.in. ABW i CBA, w ramach programu "Tarcza antykorupcyjna". - Istotą programu było nieuprzywilejowanie żadnego z dostawców nawierzchni syntetycznych bądź wykonawców boisk, co przełożyło się na liczbę firm budujących "Orliki". W pierwszej edycji Orliki budowały 143 firmy, a łącznie w trzech edycjach liczba wykonawców wyniosła 371 - głosi oświadczenie.
Źródło: TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24