- Edward Mazur groził mi zabójstwem, domagając się zwrotu 200 tys. dolarów - zeznania o takiej treści miał złożyć były szef Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego Grzegorz Żemek. Dotarł do nich "Newsweek". Według dziennikarzy słowa te mogą pomóc w otwarciu drugiej "ścieżki ekstradycyjnej" polonijnego biznesmena i przekonać amerykański wymiar sprawiedliwości, że był on zdolny do zlecenia zabójstwa gen. Marka Papały.
Edwarda Mazura, przedsiębiorcę z polskim i amerykańskim obywatelstwem, jako zleceniodawcę zabójstwa Marka Papały (wówczas Komendanta Głównego Policji) wskazało kilku gangsterów. Sąd amerykański nie dał jednak wiary ich zeznaniom i w sierpniu zeszłego roku odrzucił polski wniosek o ekstradycję. Według sędziego Arlandera Keysa śledczym nie udało się zakwestionować wizerunku Mazura jako biznesmena o nieposzlakowanej opinii.
Chciał zabić za dług?
Ale w analizie sprawy przeciw Mazurowi, sporządzonej zdaniem dziennikarzy "Newsweeka" w warszawskiej Prokuraturze Apelacyjnej już po odrzuceniu przez amerykański sąd wniosku o wydanie biznesmena, na tej nieposzlakowanej opinii pojawia się duża rysa. W analizie znajdują się bowiem zeznania Grzegorza Żemka sprzed lat, w których oskarża on Mazura o grożenie mu śmiercią. - "Żemek zeznał, że Edward Mazur groził mu zabójstwem, domagając się zwrotu 200 tys. dolarów" - czytamy we fragmencie analizy.
O jakie pieniądze chodzi? - Prokuratura nie chce ujawnić. Jednak z sądowego procesu w sprawie FOZZ wiadomo, że Mazur był szarą eminencją Funduszu, a Żemek często wykonywał jego polecenia, angażując się w wielomilionowe transakcje ze spółkami, dla których pracował biznesmen z Chicago - czytamy w "Newsweeku".
Nie tylko Żemek
Ale zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego, karnisty z UW i zarazem jednego z obrońców Edwarda Mazura, "rewelacje" Żemka nie powinny być traktowane poważne. I rzeczywiście, wiarygodność byłego dyrektora FOZZ łatwo podważać... Obecnie jest on skazany na dziewięć lat więzienia za defraudację 15 mln zł z Funduszu i przebywa w areszcie z powodu innych przestępstw.
- Tyle że śledczy dysponują zeznaniami jeszcze jednej osoby, wskazującymi na to, iż zastraszanie było typową dla Mazura metodą działania. Chodzi o relację niejakiego Adama W., który twierdzi, że kilka lat temu Mazur nasłał na niego swojego polskiego szofera i dwóch innych mężczyzn. Cała trójka siłą miała wymusić zwrot rzekomego długu - pisze "Newsweek".
Oba wątki - zarówno ten dotyczący Adama W., jak i gróźb wobec byłego dyrektora generalnego FOZZ - śledczy wciąż badają. Według dziennikarzy gazety od efektów tych działań ma zależeć, czy Edwardowi Mazurowi zostaną postawione nowe zarzuty i czy polski wymiar sprawiedliwości ponowi jednak próbę ściągnięcia biznesmena do Polski.
Źródło: newsweek.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum