- Polacy się nawet na te mistrzostwa jeszcze nie zakwalifikowali - powiedział w "Faktach po Faktach" minister sportu Andrzej Biernat. Skomentował w ten sposób prośbę prezydenta Ukrainy, żeby zbojkotować Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, które mają się odbyć w Rosji w 2018 roku.
Zdaniem Petra Poroszenki MŚ w Rosji są "nie do pomyślenia", dopóki rosyjskie wojsko znajduje się na terenie Ukrainy.
- Niech ktoś zacznie bojkotować, niech powie wyraźnie: nie jedziemy na mundial. Niech powie to reprezentacja Niemiec, która broni tytułu, Anglicy, Francuzi, Hiszpanie - stwierdził na antenie TVN24 Biernat. Dodał, że wtedy "Polska mogłaby się do tego bojkotu dołączyć".
Zaznaczył też, że "na razie nie ma o czym mówić, bo nie było jeszcze eliminacji".
"Znowu mamy dostawać po głowie od reszty?"
- Pamiętam rok 1984, jak polscy sportowcy po 4 latach ciężkich przygotowań nie pojechali na igrzyska olimpijskie do Los Angeles. Proszę zapytać tych sportowców, co o tym bojkocie sądzą. Wtedy to był bojkot państwowy, dzisiaj związki sportowe mają dużą autonomię - podkreślił Biernat.
Zapytany o to, czy Polska mimo to nie powinna się wycofać z eliminacji do MŚ, odparł, że „nie ma prawa, żeby tego żądać”. - Nakażemy PZPN, żeby nie wystawiał drużyny narodowej w eliminacjach? Spróbujmy, wtedy łamiemy zasady demokracji - stwierdził.
Dodał, że "możemy nadal namawiać wszystkich do utrzymania sankcji" wobec Rosji, by "zmusić ją do kroku w tył". - Nie problem w bojkocie MŚ, chociaż podejrzewam, że my bylibyśmy w stanie dołączyć się do tego bojkotu, ale niech ktoś go zacznie. (..) Znowu mamy dostawać po głowie od reszty? - zapytał.
Rozmowa z Kulczykiem
Biernat odniósł się także do afery podsłuchowej i zapisu jego rozmowy z Janem Kulczykiem. - Rozmowa z Kulczykiem była o sporcie od początku do końca. To było dwa dni po zakończeniu obrad okrągłego stołu dla polskiego sportu, cała rozmowa dotyczyła podsumowania tego wydarzenia - zaznaczył.
Dodał, że "prokuratura to organ niezależny od rządu i nie wie skąd się wzięły te przecieki". - Nie tylko prokuratura może być źródłem przecieku, ale też sami poszkodowani, ich pełnomocnicy - zauważył.
Zapytany o to, czy echa afery podsłuchowej nie osłabiają wyników Platformy w sondażach (w najnowszym sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN, to Prawo i Sprawiedliwość jest liderem - red.), odparł, że "do wyborów mamy jeszcze trochę czasu". - Przewaga PiS- u jest na granicy błędu statystycznego - ocenił.
Autor: eos/ja/kwoj / Źródło: tvn24