Nie było długich przemów i wielkich gestów. Polacy pożegnali profesora Leszka Kołakowskiego skromnie. Tak jak chciał. Na warszawskich Powązkach Wojskowych zebrało się około 300 osób, wśród nich między innymi prezydent Lech Kaczyński. Ostatnia droga naszego wybitnego myśliciela była krótka. Jego ciało spoczęło w grobie tuż przy głównej bramie cmentarza.
- Błądził razem z nami, ale wychodził z błędów na krok przed innymi. To on napisał książkę będącą rozrachunkiem z marksizmem, próbą zrozumienia tego, co było w nim trucizną. Nazwano go wtedy politycznym chuliganem i Kołakowski bardzo sobie to określenie cenił - wspominał nad grobem swojego przyjaciela historyk Karol Modzelewski.
O odwadze
Uroczystość na Powązkach Wojskowych miała kameralny charakter, taka była wola rodziny i samego profesora. Żeby towarzyszyć Leszkowi Kołakowskiemu w ostatniej drodze nie trzeba było mieć jednak żadnych zaproszeń (wcześniej pojawiły się takie zapowiedzi - red.). Każdy kto chciał, mógł wejść na cmentarz. Karol Modzelewski przypomniał zebranym, czym jego przyjaciel się wyróżniał. - Absolutem odwagi cywilnej. Chciał, żeby mówić głośno to, co wielu z nas szeptało sobie po cichu - podkreślał.
O odwadze profesora mówił także Henryk Samsonowicz, który przemawiał w imieniu pracowników Uniwersytetu Warszawskiego i PAN. - Jesteśmy winni Leszkowi Kołakowskiemu głęboką wdzięczność, że przez ostatnie 50 lat, nie zważając na konsekwencje jakie go spotykały, walczył o prawdę - mówił. - Jako ludzie, którym nieobca jest walka o sprawiedliwość, o wolność, o prawdę, o dobro i o radość, jesteśmy mu głęboko wdzięczni.
O małomówności, w której siła
Jacek Bocheński przypominał z kolei jak wielki profesor Kołakowski miał na innych ludzi i "na bieg procesów historycznych w Polsce i na świecie w drugiej połowie XX wieku", mimo że nie "przywódcą ani politykiem". - Nigdy nam wprost nie mówił co mamy robić. Raz go spytałem - nic nie odpowiedział. Mieliśmy decydować sami. Chcieliśmy go słuchać nie tylko dlatego, że był mądrzejszy, ale autentyczny, bardziej wiarygodny. Czuliśmy się tą wiarygodnością zobowiązani, chcieliśmy w niej uczestniczyć - wspominał pisarz.
Błądził razem z nami, ale wychodził z błędów na krok przed innymi. To on napisał książkę będącą rozrachunkiem z marksizmem, próbą zrozumienia tego, co było w nim trucizną. Nazwano go wtedy politycznym chuliganem i Kołakowski bardzo sobie to określenie cenił koł
Na warszawskich Powązkach profesora Kołakowskiego żegnali także polscy politycy (m.in. Tadeusz Mazowiecki, Bogdan Borusewicz), z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Ciało filozofa zostało złożone do grobu tuż przy wejściu na cmentarz, obok Jacka Kuronia, Ryszarda Kuklińskiego i Bronisława Geremka. W czasie uroczystości stali nad nim żołnierze Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego.
Leszek Kołakowski, jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych zmarł 17 lipca w Oksfordzie. Miał 82 lata.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24