"Oni się już odrodzili, już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani"

[object Object]
"Czarno na białym". Białostoccy neonaziści. Śledztwo, które wyhamowało po zmianie władzytvn24
wideo 2/10

Śledztwo w sprawie neonazistów z Białegostoku wszczęte za rządów PO po sławetnych słowach "idziemy po was" po przejęciu władzy przez PiS nagle wyhamowało - twierdzą policjanci kiedyś z tą sprawą związani. W rozmowie z reporterem "Czarno na białym" TVN24 Leszkiem Dawidowiczem mówią więcej: neonazistom odpuszczono, czego skutki wkrótce będzie widać. - Oni się już odrodzili. Są jeszcze lepiej zorganizowani - ocenia były oficer.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do materiałów sprawy dotyczącej grupy niebezpiecznych ludzi - neonazistów, którzy siali postrach w Białymstoku.

- Mocna grupa uzbrojona w maczety. Byli groźni. Obnosili się z tak zwanym sprzętem, czyli nożami. Później doszły sygnały, ze ekipa posiadała również broń palną - wyjaśnia w rozmowie z reporterem były oficer policji, który rozpracowywał białostockich neonazistów.

Białostoccy pseudokibice chcieli zamienić stolicę Podlasia w swoje miasto, miasto prywatne. - Próbują przejąć i wszystkie bramki na dyskotekach, i wszystkie bramki w agencjach towarzyskich. Idą wręcz dalej, próbują wchodzić na lokale gastronomiczne, tam, gdzie nie ma dyskotek, na zasadzie ochrony - dodaje były policjant.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do nigdy niepublikowanych zdjęć z operacji specjalnej Centralnego Biura Śledczego Policji. Przeglądał zabezpieczone na potrzeby tego śledztwa prywatne materiały białostockich neonazistów.

Kluczowy świadek w tym śledztwie i jego rodzina są wciąż chronieni przez policję. Żeby przełamać zmowę milczenia, nad sprawą dzień i noc pracowało ponad stu policjantów. Ale śledztwo - jak twierdzą funkcjonariusze - po zmianie władzy w Polsce wyraźnie zwolniło.

Oficer pytany, czy grupa neonazistów może się odrodzić, stwierdza, że tak. - I to ze zdwojoną siłą - podkreśla.

"Państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny"

Wszystko zaczęło się w 2013 roku. W Białymstoku doszło do serii napaści na mieszkających tam obcokrajowców i ich rodziny. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że to tylko część działalności ogromnej grupy, która zajmuje się także handlem narkotykami, wymuszeniami, haraczami oraz agencjami towarzyskimi. Grupa czuła się na tyle silna, że nie bała się rozgłosu.

- Pluli na mnie, nie podawali mi ręki. Tylko i wyłącznie przez kolor mojej skóry - mówi piłkarz Ugo Ukah, ówczesny zawodnik Jagiellonii Białystok.

- Dwa razy już na mnie napadli - opowiada prezenter białostockiej telewizji Rogers Cole Wilson.

- Podpalenie mieszkań, gdzie mieszkał obywatel Indii i rodzina Czeczenów, to były dwie takie główne sprawy, które to zapoczątkowały - przypomina kolejny z byłych oficerów, który rozpracowywał neonazistów. - To był taki moment, kiedy pan minister [spraw wewnętrznych Bartłomiej - red.] Sienkiewicz przyjechał do Białegostoku i wypowiedział te sławetne słowa: "idziemy po was" - podkreśla.

Były oficer nawiązał do słów ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sinkiewicza, który w Białymstoku mówił w 2013 roku, że "państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny". - Państwo odbierze bandytom monopol na stosowanie przemocy - zapowiadał wówczas Sienkiewicz.

- Dotychczasowe doświadczenia pokazują bezradność państwa w tej sprawie. Jestem tutaj po to, żeby tę bezradność przerwać - deklarował minister.

Były oficer policji zwraca uwagę, że "w ramach całego województwa było to wtedy najważniejsze śledztwo".

Operacja NINE ONE

Po deklaracjach ministra do Białegostoku przyjechało kilkunastu policjantów z warszawskiego Centralnego Biura Śledczego. Na początku nie ufali białostockiej policji. Sądzili, że ta może być w zmowie z neonazistami. Wszystko przez to, że przez wiele lat miejscowej policji nie udawało się zgromadzić żadnych dowodów przeciwko działającej w mieście zbrojnej grupie.

- Całe miasto wie, że to jest banda dobrze zorganizowana i hermetyczna. Przeszkolona już tak, że wiedzieli, że policja podsłuchuje, że policja obserwuje. Z tego żadnego dowodu nie było, więc trzeba było skorzystać z innej metody. Bardziej wysublimowanej - opowiada jeden z byłych oficerów.

Tak zapadła decyzja, żeby w mieście przeprowadzić operację specjalną, czyli wprowadzić do tej grupy oficerów pod przykryciem. To nie jest łatwe. Dwóch wytypowanych do tego zadania policjantów musiało mieć odpowiednia legendę - spreparowany życiorys, który uwiarygodnił ich w oczach grupy.

Tak powstała operacja pod nazwą NINE ONE.

- W Białymstoku do momentu rozpoczęcia operacji nie było pół dowodu, że ci kibole, naziści, narodowcy z Białegostoku prowadzą jakąkolwiek działalność przestępczą. A wie pan, ile było zaangażowanych środków? - pyta były oficer policji. - Było ponad 200 podsłuchów założonych. I nie było pół dowodu. Ale jak weszliśmy z operacją, to od razu wiedzieliśmy, że handlują narkotykami, bo nam sprzedawali. Handlują dziwkami. Prowadzą burdele. Jak trzeba, to i broń sprzedadzą. Od razu się inna perspektywa otworzyła, w momencie, kiedy policjanci pod przykryciem zaczęli działać w Białymstoku - dodaje.

Na warszawskim Dworcu Centralnym został zatrzymany jeden z liderów grupy - Gerard B., pseudonim Gonzo. Miał przy sobie pokaźną porcję narkotyków, którą sprzedawał policjantom pod przykryciem. Na jego ciele znajdowało się również kilkanaście tatuaży z nazistowską symboliką. Kilka dni później w prokuraturze otrzymał status tak zwanego małego świadka koronnego i zaczął zdradzać szczegóły konstrukcji grupy. Zaczął od tego, że od białostockich neonazistów ciężko było komukolwiek odejść.

- Na nich zostanie nałożona jakaś kara i przez jakiś czas muszą spłacać to, że ktoś włożył w nich tyle nauki, trudu i to wszystko poszło na marne. Muszą się wypłacić dla grupy. W kilku przypadkach doszło do ciężkiego pobicia. To nie było nikomu zgłoszone, bo osoby te nie zgłosiły - wyjaśnia jeden z byłych oficerów.

Dzięki zeznaniom Gerarda B. policja weszła do kilkunastu mieszkań. Zabezpieczono twarde dyski, wiele przedmiotów z hitlerowską symboliką, niebezpieczne narzędzia i narkotyki. Okazuje się, że zdjęcia z imprez, wakacyjnych wyjazdów, urodzin, a także wycieczek - chociażby do muzeum w Wilczym Szańcu - pełne są nazistowskiej symboliki. Kilkadziesiąt osób usłyszało zarzuty, między innymi propagowania faszyzmu, rozbojów na obcokrajowcach i innych przestępstw popełnianych z pobudek rasistowskich. Śledztwo nabiera rumieńców, aż do czasu, gdy w 2015 roku wybory wygrywa Prawo i Sprawiedliwość.

"Zaciągnięty hamulec"

Prokuratura apelacyjna, która prowadziła śledztwo, przestaje istnieć. Jej miejsce zajmuje prokuratura regionalna z nowym szefem i licznymi roszadami kadrowymi, w tym kluczowymi dla śledztwa. Od sprawy został odsunięty prokurator, który ją nadzorował. Dla tego trudnego, wielowątkowego śledztwa to prawdziwa katastrofa.

Zmianę władzy, a w konsekwencji zmianę prokuratora prowadzącego jeden z byłych oficerów określa jako "zaciągnięty hamulec". - Nie znam takiego prokuratora, który odważy się iść dalej, brnąć w tę sprawę, bo go zaj***ą. Przy tej władzy to są patrioci. Na pewno nikt ich nie będzie teraz ścigał - uważa były policjant zajmujący się tą sprawą.

Przed 2015 rokiem śledztwem zajmował się prokurator Grzegorz Masłowski, człowiek, który słynął z bezpardonowej walki z przestępczością zorganizowaną. Pracował między innymi przy sprawie grupy wołomińskiej.

- Był problem ze znalezieniem właściwej osoby ze szczebla prokuratury, żeby akurat te wszystkie wątki połączyć w jedną całość i spróbować traktować wszystkie te zdarzenia jako działanie jednej grupy zorganizowanej, a nie kilku czy kilkunastu tak zwanych szczeniackich grup, które po prostu zrobiły parę wybryków. Nie bał się spiąć tych wszystkich wątków do kupy i zacząć normalnie traktować to całe środowisko, tę całą zbieraninę osób jako jedną zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia inny z byłych policjantów.

Po zmianie władzy prokurator Masłowski został od sprawy odsunięty. Oficjalnym powodem było to, że skończył się mu okres delegacji do zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej. Nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie wydłużono prokuratorowi tego okresu.

- Próba zdegradowania i odsunięcia od tych spraw miała jednoznaczny związek ze śledztwem dotyczącym białostockich neonazistów - zauważa Jakub Medek, dziennikarz radia TOK FM.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do jednego z byłych liderów grupy. Na pytanie, czy uważa, że prokuratura im odpuściła, mówi: - Tak jakby, nie wiem, czy odpuściła, czy nie.

- Najważniejsze, że nie wymyśla już. Jest bardziej racjonalne myślenie prokuratora. Teraz już prokurator jakoś stara się z tego wybrnąć, żeby to miało ręce i nogi - ocenia mężczyzna.

"Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem"

Mimo że od początku tego śledztwa minęło już blisko sześć lat, jak na razie wyrokiem zakończyła się tylko jedna sprawa. Kilka osób z tej grupy zostało skazanych za handel narkotykami i jedna za czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Wyrok zapadł w 2017 roku i jest prawomocny.

Na szczegółowe pytania, skierowane do białostockiej prokuratury, reporter "Czarno na białym" otrzymał pismo z ogólną odpowiedzią.

"Wyłączono do odrębnego postępowania siedem wątków, w tym w zakresie udziału w obrocie narkotykami, czerpania korzyści z cudzego nierządu (…) oraz udziału w bójce o charakterze chuligańskim. Sześć z tych postępowań zostało zakończonych skierowaniem do Sądu aktu oskarżenia" - czytamy w piśmie. Jednak nie pada precyzyjna informacja, o jakie oskarżenia i o jakie sprawy chodzi.

Reporter dopytywał także o dalsze losy ewentualnych zarzutów propagowania faszyzmu i wiążącymi się z tym przestępstwami na tle rasistowskim.

- Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem - mówi w rozmowie telefonicznej Iwona Kruszewska z białostockiej prokuratury.

Nie mogąc uzyskać informacji od naczelnika wydziału zajmującego się tą sprawą, reporter postanowił zapytać u źródła. Od końca 2016 roku śledztwo prowadzi Dariusz Kapuściński, który trafił do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach. Próba rozmowy z prokuratorem skończyła się bezowocnie.

Reporter dotarł do zarzutów stawianych członkom tej grupy przez prokuraturę w 2014 roku i 2015 roku. Dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej publicznie propagującej faszystowski ustrój państwa, nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym, grupie zajmującej się organizacją ustawek pomiędzy pseudokibicami czy udziału w produkcji materiałów propagujących faszystowski ustrój państwa. Mimo upływu co najmniej czterech lat od postawienia tych zarzutów, nie napisano aktu oskarżenia.

Policja wciąż poszukuje Adama Staszyńskiego, jednego z liderów grupy, który się ukrywa. Jednak poszukuje tylko poprzez ogłoszenie na stronie internetowej. Jak do tej pory nie wystawiono za nim nawet listu gończego.

- W Białymstoku są trzy poziomy tych nazistów. Są tacy najmłodsi, początkujący i żeby przejść do kolejnej grupy, to trzeba się wykazać czymś szczególnym. I dopiero ta trzecia najwyższa kasta jest najpoważniejsza. Natomiast to jest podstawa do zorganizowanej przestępczości. Połączenie ideologii z hermetycznością takiej grupy pseudokibiców daje taką naprawdę bardzo dobrze zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia jeden z byłych oficerów policji.

Inny z oficerów ocenia, że członkowie tej grupy "byli groźni". - Było zdarzenie przy jednej z dyskotek w centrum miasta, gdzie Ormianin został trafiony nożem w udo. Czy tam chodziło o coś więcej, czy tylko o zastraszenie, tego nie wiem - dodaje.

"Awans" do Sochaczewa

W 2015 roku z prowadzeniem tej sprawy pożegnali się też kluczowi policjanci, między innymi Michał Safjański, który kierował wydziałem do walki z przestępczością zorganizowaną w Centralnym Biurze Śledczym. Po zmianie władzy Safjański został komendantem Komendy Powiatowej w Sochaczewie.

Inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, określa przejście Safjańskiego do Sochaczewa jako "awans". - On zyskał tutaj wyższą grupę, przechodząc z 11. grupy na 12. A co z tym się wiąże, to również inne możliwości - zauważa. - Jest to niewątpliwie awans dla tego policjanta. On sam traktuje to jako awans i zabiegał o to, żeby pokazać swoją dobrą, ciężką służbą, że nadaje się na to stanowisko - twierdzi rzecznik KGP.

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą w Białymstoku, nie wierzy w tłumaczenie rzecznika policji. - Safjański to był jeden z najbardziej zawziętych policjantów, jeżeli chodzi o tę sprawę. Dla niego ta sprawa była honorowa - wskazuje były oficer.

- A co ma dzisiaj Safjański powiedzieć? Że go wyje**li? Żeby go znowu z Sochaczewa wyje**li? Jakby takiej odpowiedzi Safjański udzielił, że go wyje**li, toby go z Sochaczewa wyrzucili. On chce teraz dopracować do pełnej emerytury i żeby sobie jakoś spokojnie żyć - dodaje były policjant.

"Radykalniejsze chuchanie na przyszłość"

Śledztwo było bardzo ważne z jeszcze jednego powodu. Dla policjantów było jasne, że ta grupa ma wpływ na rzesze bardzo młodych ludzi. Rekrutowano ich między innymi na piłkarskich meczach Jagiellonii Białystok.

- To są osoby faszyzujące od dawna i w jakiś nie do końca wyjaśniony sposób pociągnęły za sobą młodzież, która może nie do końca będąc przekonana, w co wierzy, zaczęła w ten faszyzm wierzyć - opowiada jeden z byłych oficerów. Dodaje, że dla niektórych barwy Jagiellonii Białystok były tożsame ze swastyką.

Jeden z byłych liderów grupy, z którym rozmawiał reporter, twierdzi: - Nie chciałbym się zamykać na obcokrajowców tak totalnie.

- Mogą przyjeżdżać, zwiedzać mój kraj, podziwiać moją kulturę. Ale to, żeby oni się na dłużej osiedlali, to w pewnych granicach. Muszą być zachowane granice. Dlatego to takie może radykalniejsze chuchanie na przyszłość - tłumaczy.

- Owszem, to są naziści. Owszem, państwo polskie zwalcza nazistów. Ale woli się nie przykładać do tego zwalczania za bardzo, bo mogłoby się okazać, że z tych nazistów mamy bezpośrednio wyjście na środowiska narodowe, czyli na środowiska przyjazne władzy. Czyli środowiska traktowane przez tę władzę przyjaźnie - komentuje dziennikarz TOK FM.

Były lider grupy białostockiej tłumaczy reporterowi, że wywodził się z "szeregów Młodzieży Wszechpolskiej".

- Dla mnie Hitler to nie była persona. Po prostu nie negowałem tych osób, które były bardziej za tym - dodaje. Wyjaśnia, że hajlowania nie uważali za gest nazistowski, "tylko taki bunt młodzieńczy".

"Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole"

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą, wskazuje w rozmowie, że "ci, którzy przyznawali się [do propagowania faszyzmu - przyp. red.] są uznawani za frajerów, ponieważ ci, którzy się nie przyznali, mają umorzone zarzuty". - Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole - dodaje.

Pracujący nad sprawą policjanci twierdzą, że odpuszczenie grupie neonazistów z Podlasia to błąd, który może mieć katastrofalne skutki.

- Oni się już odrodzili. Oni już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani, tylko nikt o tym nie mówi. I nikt im nie dokucza, nikt ich nie infiltruje. Spokojnie sobie zarabiają pieniądze na narkotykach, na burdach, tak jak zarabiali - mówi jeden z byłych oficerów.

- Samo takie wieloletnie poczucie bezkarności. Jeżeli wszystkie sprawy poupadają albo zapadną jakieś tam wyroki w znikomym stopniu ruszające co poniektórych, to oni urosną w siłę i staną się sami dla siebie bohaterami. Zobaczą, że w grupie to mogą zdziałać nie wiadomo co - podkreśla inny z oficerów.

Autor: tmw//now / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński przemawiał w czasie obchodów Dnia Strażaka na placu Piłsudskiego w Warszawie. To, jak brzmiał, wzbudziło pytania o jego stan. Minister w rozmowie z reporterką TVN24 tłumaczył, że winny był "straszny pogłos". Szef MSWiA poinformował później, że poddał się badaniu alkomatem, a jego wynik opublikował na X.

Nietypowe zachowanie w czasie przemówienia. Kierwiński pokazał badanie alkomatem

Nietypowe zachowanie w czasie przemówienia. Kierwiński pokazał badanie alkomatem

Źródło:
tvn24.pl, PAP

IMGW ostrzega przed burzami w siedmiu województwach. Zjawiskom towarzyszyć będą silne opady deszczu oraz porywisty wiatr. Miejscami spadnie grad. Jak wynika z prognozy zagrożeń, wyładowania atmosferyczne mogą być zagrożeniem także w kolejnych dniach.

Burze, a w nich silny deszcz. Ostrzeżenia w siedmiu województwach

Burze, a w nich silny deszcz. Ostrzeżenia w siedmiu województwach

Źródło:
IMGW

Gdzie jest burza? W sobotę 04.05 po południu nad Polską pojawiają się wyładowania atmosferyczne. Pada deszcz, a wiatr silnie wieje. Sprawdź, gdzie jest burza, i śledź aktualną sytuację pogodową w kraju na tvnmeteo.pl.

Gdzie jest burza? Grzmoty w kolejnych miejscach, wiatr rozpędza się do 80 km/h

Gdzie jest burza? Grzmoty w kolejnych miejscach, wiatr rozpędza się do 80 km/h

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Rozpoczynająca się kampania wyborcza do europarlamentu jest już kolejną, w której partie mówią o wyjątkowej stawce i wyborze, który przesądzi o pozycji Polski. Jednak pojawiają się pytania, na jaką strategię wyborczą postawią politycy.

Partie polityczne rozpoczynają bitwę o europarlament. Na jaką strategię wyborczą postawią?

Partie polityczne rozpoczynają bitwę o europarlament. Na jaką strategię wyborczą postawią?

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Wybuch i pożar materiałów pirotechnicznych w budynku gospodarczym w Kościelniku Górnym (Dolnośląskie). Mężczyzna, który - jak przekazują strażacy - na własną rękę trudnił się ich produkcją, z urwanym palcem i ciężkimi poparzeniami ciała trafił do szpitala w Zgorzelcu.

"Próbował produkować fajerwerki". Z urwanym palcem i ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala

"Próbował produkować fajerwerki". Z urwanym palcem i ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Średnia dzienna liczba rosyjskich strat w ludziach w Ukrainie to 899 żołnierzy - szacuje brytyjski resort obrony. Liczba uwzględnia zabitych i rannych. W niedzielnym raporcie sztabu generalnego ukraińskich sił zbrojnych podano, że w ciągu ostatniej doby zostało "wyeliminowanych" 1260 rosyjskich wojskowych.

Straty armii rosyjskiej na froncie. Brytyjczycy podali liczbę

Straty armii rosyjskiej na froncie. Brytyjczycy podali liczbę

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W związku z obchodami uroczystości 1 maja na Kubie pojawiły się niedobory energii. W wielu miejscach wyspy wystąpiły wielogodzinne przerwy w dostawach prądu w czwartek i piątek - podają media w kraju.

Przez obchody święta 1 maja na Kubie zabrakło prądu

Przez obchody święta 1 maja na Kubie zabrakło prądu

Źródło:
PAP

Rosja do końca sierpnia wstrzymała eksport cukru. "Ma to na celu zwiększenie stabilności na krajowym rynku żywności" - przekazał rosyjski rząd.

Rosja wstrzymuje do końca sierpnia eksport cukru

Rosja wstrzymuje do końca sierpnia eksport cukru

Źródło:
PAP, "Kommersant"

Trzy przyczepy kempingowe spłonęły w Jastarni (Pomorze). Osoby przebywające na polu kempingowym poprzesuwały pozostałe przyczepy, dzięki czemu nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia.

Pożar na polu kempingowym w Jastarni. Spłonęły trzy przyczepy

Pożar na polu kempingowym w Jastarni. Spłonęły trzy przyczepy

Źródło:
PAP

Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia przyczyny i okoliczności śmierci 64-letniego motorowerzysty. Mężczyzna na zakręcie zjechał z drogi i uderzył w ogrodzenie.

Wjechał w ogrodzenie posesji, zginął na miejscu

Wjechał w ogrodzenie posesji, zginął na miejscu

Źródło:
tvn24.pl

Zderzenie siedmiu samochodów w alei Tadeusza Bora-Komorowskiego w Krakowie. Nietrzeźwy kierowca najechał na stojące na światłach pojazdy. Dwie osoby zostały poszkodowane i trafiły do szpitala na badania.

Pijany kierowca najechał na pojazdy czekające na światłach. Karambol w Krakowie

Pijany kierowca najechał na pojazdy czekające na światłach. Karambol w Krakowie

Źródło:
tvn24.pl

Tragicznie zakończyły się poszukiwania zaginionego 61-latka z gminy Końskowola (Lubelskie), który 22 kwietnia wyjechał z domu rowerem i ślad po nim zaginął. Ciało mężczyzny po kilkunastu dniach wyłowiono z Wisły.

Na moście znaleźli rower, z Wisły wyłowili ciało

Na moście znaleźli rower, z Wisły wyłowili ciało

Źródło:
tvn24.pl

Cztery osoby, w tym dwóch ratowników Bieszczadzkiej Grupy GOPR odniosło obrażenia w wypadku, do którego doszło w Dołżycy (Podkarpacie). Ratownicy jechali na pomoc turyście, zderzyli się z dwoma innymi samochodami. Ktoś bez wiedzy i zgody GOPR uruchomił zbiórkę pieniędzy na nowe auto dla ratowników. W sobotę po godzinie 11 została wycofana.

Ratownicy GOPR jechali pomóc, mieli wypadek. Ktoś bez ich wiedzy założył zbiórkę na nowe auto

Ratownicy GOPR jechali pomóc, mieli wypadek. Ktoś bez ich wiedzy założył zbiórkę na nowe auto

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Na obszarze Półwyspu Kalifornijskiego w Meksyku znaleziono trzy ciała - poinformowały w piątek władze Meksyku. Zwłoki odnaleziono w pobliżu miejsca, gdzie w zeszły weekend zaginęło trzech zagranicznych turystów - dwóch Australijczyków i Amerykanin. Miejscowa prokuratura nie podała, czy są to ciała zaginionych.

Trzy ciała znalezione w miejscu zaginięcia turystów. "Znajdowały się w terenie trudno dostępnym"

Trzy ciała znalezione w miejscu zaginięcia turystów. "Znajdowały się w terenie trudno dostępnym"

Źródło:
PAP

Na rynku w Wolbromiu (Małopolsk) nożownik zaatakował 30-latka. Mężczyzna został kilkukrotnie ugodzony nożem. Walczy o życie w szpitalu. Prokuratura i policja wyjaśniają okoliczności i motywy ataku.

Atak nożownika w centrum miasta. 30-latek walczy o życie

Atak nożownika w centrum miasta. 30-latek walczy o życie

Źródło:
PAP

Prokuratura przekazała pierwsze ustalenia dotyczące wypadku na ulicy Vogla w warszawskim Wilanowie. Dotyczą tożsamości ofiar i prawdodopodobnej przyczyny tragedii. Śledztwo będzie prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.

Spłonęli w rozbitym aucie. Prokuratura o ofiarach i prawdopodobnej przyczynie tragedii

Spłonęli w rozbitym aucie. Prokuratura o ofiarach i prawdopodobnej przyczynie tragedii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nie żyją dwie osoby, które wjechały autem osobowym pod nadjeżdżający pociąg na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Klonownica-Augustów (woj. podlaskie). Policja ustala tożsamość ofiar i wyjaśnia okoliczności wypadku.

Auto wjechało pod pociąg, nie żyją dwie osoby

Auto wjechało pod pociąg, nie żyją dwie osoby

Źródło:
PAP

Specjalny zespół wypracuje propozycje zmian w łowiectwie w takich obszarach, jak ochrona niektórych zwierząt czy kwestie etyczne - przekazał wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała. Dodał, że pierwszą kwestią jest wyjęcie z polowań części ptaków łownych.

Wiceminister klimatu: specjalny zespół wypracuje propozycje zmian w łowiectwie

Wiceminister klimatu: specjalny zespół wypracuje propozycje zmian w łowiectwie

Źródło:
PAP

Władze jednego z miasteczek na Sardynii przyjęły prawo pozwalające zawrzeć ślub na plaży dla nudystów - donosi stacja CNN. Od teraz chętni będą mogli stanąć na ślubnym kobiercu... nago. - Nagość nie ma nic wspólnego z seksem. To filozofia życia w bliskości z naturą. Musimy zrobić wszystko, aby pokazać, że ludzie są wolni – tłumaczył w rozmowie z CNN Lugi Tedeschi, burmistrzem San Vero Milis.

Nagie śluby na plaży. "Żyjemy w trudnym momencie. Musimy zrobić wszystko, aby pokazać, że ludzie są wolni"

Nagie śluby na plaży. "Żyjemy w trudnym momencie. Musimy zrobić wszystko, aby pokazać, że ludzie są wolni"

Źródło:
CNN
"Ja jej nie widzę. Ja ją tworzę. Nadzieja jest czymś, co tworzymy"

"Ja jej nie widzę. Ja ją tworzę. Nadzieja jest czymś, co tworzymy"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Komentarze internautów wzbudza post informujący, jakoby lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał zaproponować, że pustostany "w małych miejscowościach po odpowiednim przysposobieniu mogłyby pełnić rolę ośrodków dla uchodźców", a ci byliby "wykorzystani do prac w rolnictwie". To fałszywka.

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Źródło:
Konkret24

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o filmie, który ma "zakończyć epokę anonimowości" w dziełach, gdzie występują dublerzy. "Kaskader", w którym zagrały takie gwiazdy, jak Ryan Gosling czy Emily Blunt, wszedł właśnie do kin. Pod koniec tego roku w polskich kinach pojawi się z kolei dzieło, na które czekali miłośnicy Króla Lwa. W programie nie zabrakło też nowinek ze świata gwiazd.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24