Getin Noble Bank ma przeprosić swojego byłego klienta, śląskiego dziennikarza Adama Grzesika i wypłacić mu 20 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych - zdecydował Sąd Apelacyjny w Katowicach. Kilka lat temu Grzesikowi ukradziono dokumenty. Informacja o tym nie trafiła do międzybankowego rejestru, choć on sam zgłosił to Getin Noble Bankowi, w którym miał konto. Oznaczało to dla Grzesika liczne kłopoty.
Gdy w kwietniu 2006 r. Grzesikowi skradziono portfel i dokumenty, dziennikarz powiadomił o tym policję i bank, w którym miał konto VIP. Sądził, że dokumenty zostały zastrzeżone, więc sprawa jest zamknięta. Wkrótce okazało się jednak, że przestępcy posługujący się dowodem Grzesika zaciągali na jego nazwisko kredyty, które później nie były spłacane. Grzesik wielokrotnie był wzywany na policję, by złożyć zeznania i poddać się badaniom grafologicznym. Jego pensję zajął komornik.
Okazało się, że wbrew przekonaniu Grzesika jego dowód nie trafił do międzybankowej bazy Dokumentów Zastrzeżonych. Przedstawiciele banku początkowo odpowiadali, że klient powinien był to zastrzec i wpłacić dodatkowo 10 zł. Tymczasem, jak twierdzą, Grzesik nie wydał takiego polecenia. Grzesik odpowiadał, że nikt mu nie powiedział, że tak należy zrobić.
Chciał 100 tys. zł
Wytaczając proces, Grzesik domagał się 100 tys. zł zadośćuczynienia. W odpowiedzi na pozew pełnomocnik banku nie zaprzeczał, że w sprawie Grzesika popełniono błąd, a dobra osobiste klienta zostały naruszone. Kwestionował jednak kwotę, której żądał dziennikarz. Proponował wypłatę 10 tys. zł. W lipcu 2011 roku katowicki sąd okręgowy nakazał Getin Noble Bankowi, by przeprosił Grzesika na łamach prasy i wypłacił mu 57 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd uznał, że bank naruszył dobra osobiste powoda - godność, cześć, dobre imię i poczucie bezpieczeństwa. Bezpodstawnie i bezprawnie zignorował prośbę o zastrzeżenie jego dowodu osobistego. Strona pozwana nie zgodziła się z wyrokiem i złożyła apelację.
Część pozwu odrzucona
Dziś Sąd Apelacyjny obniżył kwotę zadośćuczynienia, uznając że Grzesik nie wykazał, że zaniechanie banku naraziło go na część wymienionych przez niego problemów. - Nie ma dostatecznych dowodów pozwalających na uznanie, że niemożność nabycia mieszkania, utrata pracy, problemy rodzinne czy kłopoty zdrowotne są następstwem tego, że zaciągnięto jakiś bliżej nieokreślony kredyt na nazwisko pana powoda - powiedział sędzia Roman Sugier. Uznał też, że strona pozwana nie musi przepraszać powoda w prasie, ale wystarczy listowna forma przeprosin. Sędzia argumentował, że sprawa odbiła się szerokim echem dlatego, że rozgłos nadał jej sam powód.
Nie całkiem usatysfakcjonowany
- Ten wyrok dowodzi, że mamy jeszcze długą drogę przed sobą, aby zadośćuczynienia i odszkodowania za naruszenie podstawowych dóbr osobistych były odpowiednio wysokie - skomentował pełnomocnik Grzesika, adwokat Mariusz Fras. Jak ocenił, warto było wytoczyć powództwo, bo po tej sprawie banki będą lepiej chroniły klientów.
Sam Grzesik uznał, że zarówno kwota, jak i forma przeprosin nie jest dla niego satysfakcjonująca. - Dla mnie jest jasne, że to, co mnie spotkało przez ostatnie lata, nie powinno się wydarzyć, gdyby Getin Bank pracował profesjonalnie - dodał. Zaznaczył zarazem, że jest też lepsza strona wyroku - sąd przyznał, że ma rację. - Warto było walczyć przez sześć lat o prawdę - oświadczył. Satysfakcję z wyroku wyraził również sam Getin Noble Bank. Jego rzecznik, Wojciech Sury wskazał m.in., że to nie Getin Noble Bank wpisał formalnie Grzesika do rejestru Biura Informacji Kredytowej, dlatego wedle przepisów "nie jest też władny spowodować usunięcie jego nazwiska z tego rejestru bez zaangażowania banków wierzycielskich".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24