"Do widzenia panie prezydencie" - żegna Czesława Małkowskiego "Gazeta Olsztyńska". Odwołany w niedzielnym referendum prezydent miasta formalnie przestanie pełnić urząd w środę, a nowy musi zostać wybrany w ciągu trzech miesięcy.
Małkowski formalnie przestanie pełnić funkcję dopiero po opublikowaniu wyników referendum w Dzienniku Urzędowym Województwa Warmińsko-Mazurskiego, czyli najprawdopodobniej w środę. Pełniącego obowiązki prezydenta miasta, czyli komisarza, wyznaczy premier. On też określi termin wyborów nowego prezydenta, które muszą się odbyć w ciągu 90 dni.
Niektórzy urzędnicy, zwłaszcza ci związani z Małkowskim, już zajmują się porządkowaniem swoich biurek.
Małkowski podejrzany o gwałt
W referendum wzięło udział 43638 osób, a to oznacza, że frekwencja w niedzielnym referendum wyniosła 32,38 procent. małkowski
Aż 70 procent poparcia w areszcie
Z protokołów dostarczonych do Miejskiej Komisji Wyborczej wynika, że Małkowski wygrał między innymi na osiedlu Nagórki - tam mieszka. W okręgu wyborczym nr 47 na osiedlu Nagórki spośród 608 osób biorących udział w referendum (na 1942 uprawnionych do głosowania) za pozostawieniem prezydenta na stanowisku opowiedziało się 319 osób. Za jego odwołaniem były 283 osoby.
Małkowski zdecydowanie wygrał także w areszcie śledczym, gdzie przeciwko jego odwołaniu opowiedziało się aż 70 proc. głosujących (przy 100 proc. frekwencji) oraz w Domu Kombatanta, gdzie za pozostawieniem prezydenta na stanowisku było 31 głosujących, a przeciw 14.
W jednej z komisji wyborczych w centrum miasta Małkowski dostał tyle samo głosów na "tak", co na "nie". W komisji na Starym Mieście, gdzie znajdował się obwód m.in. dostojników kościelnych, którzy po wybuchu seksafery odprawili za Małkowskiego nabożeństwo, prezydent przegrał jednym głosem (frekwencja wyniosła tam 30 proc.) W jednej z komisji w dzielnicy Zatorze Małkowski przegrał dwoma głosami (128 na "tak" i 126 na "nie").
Komisarz w ratuszu
W myśl przepisów, razem z Małkowskim stanowisko stracili także powołani przez niego zastępcy, w tym Tomasz Głażewski, który pod nieobecność Małkowskiego, tzn. gdy ten przebywał w areszcie, a następnie miał sądowy zakaz sprawowania funkcji, kierował pracami magistratu.
W związku z wynikami referendum, w najbliższych dniach władzę w ratuszu obejmie komisarz, który będzie kierował bieżącą pracą urzędu miasta i przygotuje wybory na urząd prezydenta.
"Nie jestem przestępcą"
Przed referendum do głosowania za odwołaniem obecnego prezydenta wzywały zgodnie PO, PiS i klub radnych "Ponad podziałami", w którym działają m.in. radni z dawnego klubu Małkowskiego. W jego obronie stanął tylko olsztyński SLD agitując za rozwiązaniem rady.
Małkowskiemu nie pomogło oświadczenie, które na dwa dni przed referendum zamieścił w lokalnej prasie. Odchodzący prezydent Olsztyna pisał w nim, że "od kilku miesięcy jest niszczony przez pełną zemsty politycznej machinę podstępu, kłamstwa i pomówień o czyny, których nie popełnił".
- Zapewniam Państwa, że nie jestem przestępcą i malwersantem, swoją niewinność obronię przed niezawisłym sądem, a za osobisty błąd życiowy, wybaczony przez rodzinę, poniosłem już dotkliwą karę - stwierdził Małkowski nie precyzując jednak, co ma na myśli, pisząc o "życiowym błędzie".
Nie można było mnie pokonać w sposób cywilizowany, demokratyczny i dlatego zadano mnie i mojej rodzinie trudne do przeżycia cierpienia, zastosowano lincz polityczny i moralny z przemocą fizyczna włącznie. fragment oświadczenia Czesława Małkowskiego
Do 26 września Małkowski przebywał w olsztyńskim areszcie. Sąd zwolnił go, bo uznał, że - jak mówił Piotr Afeltowicz, jeden z obrońców prezydenta - na obecnym etapie postępowania "odpadła" najistotniejsza przesłanka, czyli obawa matactwa.
W areszcie Małkowski spędził ponad pół roku (został aresztowany 14 marca pod zarzutem molestowania urzędniczek i zgwałcenia jednej z nich, ciężarnej). Prezydent nie zrzekł się urzędu, mimo nacisków ze strony rady miasta.
"To delikatna sprawa"
Ze względu na charakter sprawy prokuratura podjęła w lutym decyzję, że nie będzie podawała szczegółów zarzutów postawionych Małkowskiemu, a jedynie ograniczy się do wskazania rozdziału z Kodeksu Karnego.
- Dotyczy to spraw bardzo delikatnych. Nawet liczbę zarzutów już można byłoby skojarzyć z liczbą osób pokrzywdzonych - tłumaczył rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej Adam Kozub.
"Podniósł mi spódnicę i ..."
Ale do pokrzywdzonych kobiet dotarli reporterzy programu "Uwaga" TVN. Jedna z nich opowiadała jak prezydent położył ją na stole i zmusił do czynności seksualnych. - Podniesiono mi spódnicę do góry i podwinięto nogi, ja mogłam tylko mówić, żeby tego nie robił i prosić… Nawet rękoma nie mogłam się bronić, bo nie sięgałam. Prosiłam go, żeby tego nie robił, bo jestem tuż przed porodem – opowiadała kobieta.
Źródło: PAP