Premier Donald Tusk postanowił podyskutować z internautami o zapisie w nowej ustawie hazardowej, który wprowadza tzw. Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. O tej zmianie pisał portal tvn24.pl. Polscy użytkownicy internetu pomysł ustawodawców nazwali "cenzurą" i uznali go za ograniczenie wolności. O zamiarze przedyskutowania z internautami niejasności wokół ustawy szef rządu poinformował na stronie internetowej Kancelarii Premiera.
- Moi drodzy! Fakt, że tak wielu z Was zdecydowało się zabrać głos w sprawie ustawy wprowadzającej rejestr stron niedozwolonych to znak, że trzeba się spotkać i porozmawiać na ten temat - pisze Tusk w swoim liście do użytkowników sieci. Dalej premier zapewnia, że uważnie śledzi opinie internautów dotyczące nowej ustawy hazardowej.
Chce tylko walczyć z pedofilami?
Tusk obiecuje w liście, że po fali internetowej krytyki przyjrzy się dokładnie projektowi ustawy. I zapewnia, że wprowadzone w niej zmiany to jedynie element walki z przestępczością. - Intencją mojego rządu jest zapobieganie wykorzystywania Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych, a nie ograniczanie wolności w sieci - utrzymuje premier. - Spróbujmy to razem pogodzić - apeluje do użytkowników sieci.
Na końcu swojej odezwy premier zaprasza internautów do debaty, która odbyć ma się w przyszłym tygodniu. Nie wiadomo jednak, czy ma ona mieć miejsce w sieci, czy w "realu".
W Centrum Informacyjnym Rządu urzędniczka, która nie chciała być cytowana z imienia i nazwiska, zapewniła nas, że stosowny komunikat pojawi się, kiedy dotrą do Centrum informacje o takim spotkaniu. - Jeszcze do nas żadna informacja kiedy to spotkanie się odbędzie nie dotarła - mówiła we wtorek wieczorem urzędniczka CIR. Nie wiedziała też, w jakiej formie miałoby się ono odbyć.
Nie chcą "drugich Chin"
Internauci w sprawie zmian w ustawie hazardowej wypowiadają się prawie jednogłośnie. Wprowadzenie Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych nazywane jest próbą wprowadzania cenzury, ograniczaniem wolności, czy też robieniem z Polski drugich Chin.
Internauci mają pretensję do artykułu 179a ustawy hazardowej, który wprowadza instytucję Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, administrowanego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Według projektu w spisie znajdą się strony zawierające pornografię pedofilską i zoofilską, „treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych” oraz umożliwiające urządzanie, granie lub reklamowanie gier hazardowych nie posiadających zezwolenia. Internauci zebrali 77 tys. podpisów pod listem do prezydenta z apelem o zawetowanie nowelizacji.
Użytkownicy sieci obawiają się, że na liście "prewencyjnie" pojawiać się będą "niewinne" serwisy. O wpis do Rejestru wnioskować będzie mogła policja, ABW, wywiad skarbowy lub Służba Celna, zaś ostateczną decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Warszawie. Samego wpisu dokona UKE. Potem wszystko pójdzie już bardzo szybko. Po informacji od UKE dostawca internetu będzie musiał zablokować dostęp do strony w ciągu 6 godzin.
Źródło: tvn24.pl