Naczelna Prokuratura Wojskowa, CBA i żandarmeria wojskowa wykryły wielką aferę korupcyjną - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Pracownicy wojskowego Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Zielonej Górze ustawiali za łapówki przetargi budowlane. - Sprawa ma charakter rozwojowy - mówił w TVN24 rzecznik CBA Tomasz Frątczak.
- Każdy z 14 podejrzanych usłyszał od kilku do kilkudziesięciu zarzutów. Ich szefem miał być podpułkownik Henryk W., który miał przyjąć łącznie 400 tys. złotych. Osiem osób już złożyło wniosek o dobrowolne poddanie się karze - poinformował Frątczak.
To pierwsza tak duża afera wykryta wspólnymi siłami wojska i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Po przeanalizowaniu dziesiątek tysięcy stron dokumentów i przesłuchaniu kilkudziesięciu świadków, wojskowi prokuratorzy postawili już zarzuty 14 osobom. Łącznie w kręgu podejrzeń jest 30 osób.
Jak ustaliła "Gazeta", wszystko zaczęło się w lipcu 2007 r., kiedy do prokuratury wojskowej zgłosił się zielonogórski biznesmen Leszek S. Mężczyzna, który jest przedsiębiorcą budowlanym, opowiedział jak przez kilkanaście lat dawał łapówki pracownikom wojskowego Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Zielonej Górze. Płacił za ustawianie przetargów na roboty budowlane. Dochodziło nawet do sytuacji, w których roboty - np. budowa drogi - odbywały się jedynie na papierze. Przedsiębiorca odbierał jednak zapłatę, której część (10-20 proc) oddawał pracownikami RZI.
- Spowiedź biznesmena trwała przez trzy tygodnie, rozmawialiśmy kilka godzin dziennie - powiedział "Gazecie" płk Mikołaj Przybył z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24