Prezydent Mysłowic Grzegorz Osyra skazany na półtora roku więzienia (w zawieszeniu na cztery lata) oraz grzywnę w wysokości 34 tysięcy złotych. Sprawa dotyczyła złożenia zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz składania fałszywych zeznań przez polityka. - Wyrok nie jest dla mnie komfortowy, apelacja będzie - powiedział po ogłoszeniu wyroku Osyra.
Prokuratura uważa, że w czasie kampanii przed przyspieszonymi wyborami w 2003 r. Osyra upozorował zamach na samego siebie, chcąc zyskać w ten sposób społeczne poparcie. Trafił wtedy do szpitala z raną ciętą w okolicy obojczyka.
Prokuratura prowadziła wtedy śledztwo dotyczące usiłowania zabójstwa Osyry i umorzyła je z powodu niewykrycia sprawcy. Postępowanie podjęto na nowo w 2006 r., gdy do CBA zgłosił się Marek Helbin, który w przeszłości był m.in. asystentem prezydenta i kierownikiem jego kancelarii. Oświadczył, że zajście było upozorowane, a chodziło o przysporzenie Osyrze poparcia wyborców; przyznał, że wcześniej kłamał w tej sprawie.
Niespójne zeznania Osyry
Prokuratura w kończącym się procesie zarzuciła Osyrze, że złożył zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie, a potem składał fałszywe zeznania. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiada Helbin. Trzecim oskarżonym jest chirurg Krzysztof G., znajomy Osyry, który według ustaleń śledztwa, miał na jego ciele wykonać cięcie.
W piątek prokurator Piotr Wolny z katowickiej prokuratury okręgowej przyrównał Osyrę do szekspirowskiego Makbeta, mówiąc o podobnej u obu tych postaci żądzy władzy i "równie ohydnej motywacji ich czynów".
Prokurator wskazywał m.in., że po wydarzeniu Osyra prezentował trzy różne wersje zdarzeń. Podczas kolejnych przesłuchań zmieniał zdanie co do okoliczności zajścia, kwestionował pojawiające się i znikające luki w pamięci Osyry, wskazywał też, na okoliczności zadania rany. Biegli wskazali, że została zadana z przodu, a nie z tyłu, jak sprawcy w sytuacji opisanej przez prezydenta byłoby łatwiej.
"To polityczna sprawa"
Sam Osyra, występując przed sądem, uznał całą sprawę za polityczną, wskazując m.in. na zaangażowanie w nią CBA. Zaatakował Wolnego wskazując m.in., że jest on - co jego zdaniem nie powinno mieć w takiej sprawie miejsca - mysłowiczaninem, w dodatku widywanym z jego oponentami politycznymi.
- Pan prokurator Wolny, wydawałoby się niezależny urzędnik publiczny, przyjął sobie za swój osobisty cel zmianę władzy w Mysłowicach - ocenił Osyra.
Prezydent Mysłowic podkreślał wielokrotnie, że nigdy nie składał fałszywych zeznań, nie zeznawał m.in. - jak miał mówić prokurator - że został zaatakowany "przez nieznanego mężczyznę". Podkreślał też, że podobne sytuacje "nieprzewidywalne, niemierzalne doświadczeniem" zdarzają się, przytaczając przykład ataku w łódzkim biurze PiS. - Nie wiem, jakie były motywy, może w Mysłowicach taki przypadek miał już miejsce - ocenił.
Osyra, bezpartyjny, ale deklarujący swe związki z lewicą, w najbliższych wyborach zamierzający ubiegać o reelekcję z listy lokalnego komitetu, krytykował opinię Wolnego, że samookaleczenie przed wyborami uzupełniającymi w 2003 r. "miało na celu wzbudzenie litości mysłowiczan". Mówił, że w niedawnych wyborach prezydenckich powszechne współczucie dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości nie umożliwiło mu zwycięstwa.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24