Polska armia otrzymała 140 miliardów na dozbrojenie. Kwota jest kolosalna, ale w ciągu 10 lat mamy za nią kupić prawdziwe militarne cacka. Rusza projekt "Armia XXI wieku". Ale dlaczego zbroimy się jak na wojnę?
To będzie największy projekt w polskiej armii od ćwierć wieku.
Wieloletni program modernizacji zawiera 14 programów operacyjnych. Najważniejszy dotyczy systemu obrony powietrznej. Wojsko chce pozyskać przeciwlotnicze zestawy rakietowe średniego i krótkiego zasięgu Wisła i Narew (te pierwsze z możliwością zwalczania rakiet) czy samobieżne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Poprad.
Wśród najważniejszych programów modernizacyjnych jest też rozpoznanie obrazowe i satelitarne, obejmujące m.in. zakupy całej gamy bezpilotowców. Szacuje się go na 2,6 mld zł do 2022 r., w tym 758 mln zł w latach 2014-16. Kolejny program to indywidualne wyposażenie i uzbrojenie żołnierza Tytan szacowany na 3,1 mld zł do 2022 r., z czego 102,5 mln zł w latach 2014-16. To tylko niektóre z wydatków.
Uzbrojony jak polski żołnierz
Opozycja zarzuca, że gigantyczny projekt "dozbrajanie" jest związany m.in. z tym, że Amerykanie zrezygnowali z instalacji tarczy antyrakietowej - dokładnie cztery lata temu. W Polsce nie powstała też choćby baza NATO, a amerykańskie rakiety PATRIOT, które miały być rekompensatą za brak tarczy, nie stacjonują na stałe.
Stefan Niesiołowski (PO) podkreśla jednak: - Nie od tego dziś zależy bezpieczeństwo Polski, czy będą u nas bazy NATO.
Autor: nsz//bgr / Źródło: Fakty TVN, TVN24, PAP