Być może już po Nowym Roku nie wszystkie posiedzenia komisji śledczych będą transmitowane. Taki pomysł poddał pod rozwagę szefom tych komisji Marszałek Sejmu.
To nieoficjalne informacje. Oficjalnie – po spotkaniu z szefami komisji śledczych - Marszałek Komorowski mówił, że trzeba poprawić prawo. Tak, by komisje pracowały lepiej. Bardziej efektywnie. O szczegółach rozważanych zmian w regulaminie Sejmu i ustawie o komisji śledczej mówić nie chciał. Dał jednak do zrozumienia, że na tym, co dzieje się w komisjach cierpi wizerunek Sejmu i także (a może przede wszystkim?) dlatego coś trzeba z tym zrobić. Pytanie tylko, co można?
Nieoficjalnie wiemy, że szefowie komisji – zanim spotkają się z Marszałkiem po Nowym Roku – mają się zastanowić, czy nie ograniczyć możliwości transmitowania posiedzeń. Rozważano m.in. taki mechanizm, by transmitować tylko przesłuchania świadków, a posiedzeń w sprawach bieżących, na których posłowie najczęściej się kłócą – już nie. Kto będzie wybierał, które posiedzenia transmitować? Większość. Czyli Platforma.
Opozycja już mówi o skandalu i o tym, że Platforma chce limitować telewizyjne transmisje. To nie komisje śledcze psują wizerunek Sejmu, psują go posłowie tacy jak Chlebowski i Drzewiecki – tak mówił dziś na naszej antenie poseł Arłukowicz. Wtórowała mu posłanka Kempa: Polacy mają prawo wiedzieć, co dzieje się na posiedzeniach komisji. Platforma boi się, że zobaczą i usłyszą prawdę o aferze hazardowej.
Przewodniczący Sekuła o szczegółach mówić dziś nie chciał. Ale przyznał, że to, co dzieje się także w jego komisji jest rysą na wizerunku Sejmu. I jeszcze, że to wina dziennikarzy, którzy lubią pokazywać poselskie fikołki. Nie zgodził się z tym, że posłowie sami te fikołki z radością prezentują.
Wiele razy słyszeliśmy, a nawet sami mówiliśmy, ze gdyby w Sejmie nie było kamer, być może byłoby w nim więcej treści, a mniej formy. Zastanawiam się jednak, czy to jest sposób na uzdrowienie komisji śledczych, zwłaszcza tych, które już prawie nie oddychają. Zwłaszcza wtedy, kiedy przy życiu – mam wrażenie – czasami utrzymuje je telewizyjna transmisja…
Komisji śledczej badającej okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika jakoś się udaje. Merytorycznie, ponad partyjnymi podziałami, mimo, że z udziałem kamer. Zasługa Marka Biernackiego. Niewątpliwa. I dowód, że można. O komisji hazardowej sam przewodniczący mówi komisja wysokiego ryzyka. Kiedyś wspominał też o granacie, który jak wpadnie do szamba, to wszystkich pobrudzi. Pytanie, czy na oczach widzów?
Ustawa o komisji śledczej nie ma nic przeciwko temu, by transmisje ograniczyć. W art. 16 a mówi tylko tyle, że komisja może zezwolić na nagrywanie posiedzenia, gdy przemawia za tym interes publiczny, dokonywanie tych czynności nie będzie utrudniać przebiegu posiedzenia, a ważny interes osoby wezwanej nie sprzeciwia się temu. Pytanie pewnie będzie brzmiało, czy pokazywanie kłócących się i obrażających się nawzajem posłów jest w interesie publicznym? Albo, czy kamery oby na pewno nie utrudniają „czynności”?