KRUS jest niedaleki odzyskania 30-milionowej pożyczki udzielonej związanemu z PSL Andrzejowi Kasprowiakowi. Długu nie spłaci jednak sam biznesmen, a... mazowiecki samorząd - informuje "Rzeczpospolita"
Sprawa 30-milionowej pożyczki z pieniędzy zgromadzonych na emerytury dla rolników to jedna z największych afer w rolniczych ubezpieczeniach. Wybuchła na początku marca bieżącego roku. W tekście "Miliony KRUS wyprowadził biznesmen powiązany z PSL" dziennik opisał, jak dwa lata temu szef KRUS i polityk PSL Jan Kopczyk pożyczył 30 mln zł z Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Rolników (FS) spółce Euro City biznesmena Andrzeja Kasprowiaka. Kasprowiak nie oddał pieniędzy, rozprowadził je po swoich spółkach. Rolnicze składki trafiły m.in. do firmy będącej współwłasnością Kasprowiaka i wpływowego senatora PSL Lesława Podkańskiego. Jak dowiedziała się "Rz", Fundusz zajął więc hipotekę działki Euro City na warszawskim Powiślu. "Skierowaliśmy już sprawę do egzekucji komorniczej" - mówi Bogdan Bednarek, jeden z dyrektorów biura FS. Hektarowa działka w bardzo atrakcyjnej części stolicy pójdzie pod młotek. Rolnicy najpewniej odzyskają pieniądze, ale straci na tym mazowiecki samorząd. Kilka lat temu teren należał do podlegającego mazowieckiemu samorządowi Muzeum Azji i Pacyfiku. Jego dyrektor Andrzej Wawrzyniak oddał działkę Euro City w zamian za 4 tys. mkw. powierzchni w budynku, który firma Kasprowiaka miała na niej postawić. Chociaż budowa trwa już cztery lata i miała zakończyć się w niedzielę, Euro City postawiła tylko fundamenty. Teren jest wart co najmniej kilkadziesiąt mln zł. Sama Euro City wyceniła go na 62 mln zł. Jednak gdy zlicytuje go komornik, muzeum dostanie 8 mln zł, bo na taką sumę zabezpieczyło swoje roszczenia. Reszta pieniędzy trafi do FS i innych wierzycieli Euro City. Straty Mazowsza sięgną więc dziesiątków mln zł. "Słyszał pan, że fundusz chce zlicytować działkę?" - pyta gazeta dyrektora muzeum. "Jestem zaszokowany. Co ja mam wspólnego z funduszem?" - mówi Wawrzyniak. Okoliczności, w jakich Euro City przejęła działkę, bada prokuratura. Niedawna kontrola radnych sejmiku wykazała, że Andrzej Wawrzyniak podpisał umowę z firmą Kasprowiaka półtora roku przed tym, nim zgodził się na to zarząd województwa, któremu muzeum podlega. A i zgoda budzi kontrowersje - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Źródło: "Rzeczpospolita"