O wyjątkowym szczęściu może mówić 35-letni mieszkaniec Lewina Brzeskiego. Kompletnie pijany wsiadł za kierownicę samochodu, a następnie spowodował wypadek, w którym o mały włos nie spalił się żywcem.
O zdarzeniu poinformował portal 24opole.pl. Do wypadku doszło po godzinie 23, dwa kilometry za zjazdem z autostrady A4 w Prądach, w kierunku na Katowice.
Co dokładnie stało się na drodze? - Kierujący osobowym nissanem 35-latek najechał na tył poprzedzającego go busa - informuje podkom. Bogdan Piotrowski, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
- Zarzuciło mi tyłem samochodu i uderzyłem w barierki po prawej stronie drogi, ale po chwili udało się bezpiecznie zatrzymać samochód - wspomina kierowca busa. - Gdy wyszedłem z auta, zobaczyłem, że kilkadziesiąt metrów wcześniej stoi samochód, który zaczyna się palić - mówi.
Cudem uratowany
Wraz z jednym ze świadków wypadku, mężczyźnie udało się szybko wyciągnąć kierowcę osobówki na zewnątrz. Niestety gaśnice, w które wyposażone były samochody, okazały się niewystarczające, a ogień szybko zajął całą kabinę.
Na szczęście w chwili wypadku, bezpośrednio za nissanem nie jechał żaden inny pojazd.
35-latek trafił do szpitala. Przeprowadzone na izbie przyjęć badanie, wykazało u niego ponad 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu mężczyzna usłyszy zarzuty.
Źródło: 24opole.pl
Źródło zdjęcia głównego: 24opole.pl