Wykluczenie z komisji posłów PiS-u przyćmiło zeznania pierwszych świadków. A zeznania te wcale nie były tak mało interesujące jak by się mogło wydawać.
Nie wszystkie pytania padły, ale i bez nich padły odpowiedzi, które z pewnością mogą być inspiracją dla pytań do kolejnych świadków.
Kto zeznawał?
Małgorzata Hirszel - sekretarz Komitetu Stałego Rady Ministrów, w Kancelarii Premiera od 2000 roku. Na początku pracowała jako radca, zajmowała się sprawami ekonomiczno – społecznymi, przez cztery lata była p.o. wicedyrektora departamentu ds. gospodarczych. W 2007 roku została Dyrektorem Departamentu Komitetu Rady Ministrów i Sekretarzem Komitetu Stałego.
Na posiedzenie komisji przyniosła 9 teczek dokumentów (jeśli dobrze policzyłam), ale sięgać do nich nie musiała często. Typ urzędnika, który perfekcyjnie porusza się w legislacyjnych procedurach, wiele dokumentów ma w pamięci. To przez jej ręce (oczy i uszy) przechodzą wszystkie uwagi do projektów noweli, które stają na posiedzeniu Komitetu Stałego, zanim ten rekomenduje projekt Radzie Ministrów. To ona wie, kto i jakie uwagi zgłasza w trakcie posiedzeń Komitetu.
Jest współautorką kalendarium, które Kancelaria przysłała komisji hazardowej. I tutaj zastanowiła mnie jedna rzecz. Pytana (przez posła Wassermanna), czy komisja dostała już komplet dokumentów, odpowiedziała, że jeszcze nie i że prace w Kancelarii trwają. Pytanie, jakich jeszcze dokumentów w komisji nie ma i czy wykluczenie posłów PiS z komisji może mieć związek z tym, na co komisja jeszcze czeka…? Innymi słowy, czy do komisji przyjdą z Kancelarii jeszcze takie dokumenty, które – zdaniem Platformy – powinni znać sejmowi śledczy jeszcze zanim przesłuchają świadków, których mieli słuchać w przyszłym tygodniu, czyli m.in. ministra Rostowskiego i ministra Kapicę. Nie wiem. Zastanawiam się. Szukając powodu piątkowej awantury. Dlaczego akurat w miniony piątek? Przed serią 15 przesłuchań?
Abstrahując od powyższego, Małgorzata Hirszel mówiła posłom, że projekt był trudny, dlatego prace trwały długo. Przyznając jednocześnie, że uwag było tak dużo, że w maju 2009 zdecydowano, że ciężar prac – po ponad roku prac nad ustawą – znowu wraca do ministerstwa finansów i że Komitet czeka na nowy, „ulepszony” dokument. A potem były wakacje. Chwilę po wakacjach wybuchła afera. W uwagach dotyczących dopłat przodowały dwa resorty: skarbu oraz gospodarki. Skarb – z myślą o wideoloteriach i zakładach wzajemnych, gospodarka - z myślą o prywatnej „branży hazardowej”, czyli kasynach i automatach o niskich wygranych. 11 maja 2009 roku (w dniu posiedzenia Komitetu Stałego) minister Szejnfeld na przykład zgłosił osiemnaście kolejnych uwag, wśród nich także te dotyczące dopłat. Parafrazując: branża dopłat nie wytrzyma. Ministerstwo finansów tłumaczy, że właśnie dlatego wnioskowało o zdjęcie projektu z porządku obrad. Konieczne były konsultacje z ministerstwem sportu. Resort skarbu też wnioskował o zdjęcie projektu - tyle, że z powodu uwag Totalizatora Sportowego, które nie dotarły na czas. Dotarły dwa dni później.
Co ciekawe, jak mówiła Małgorzata Hirszel, na tym etapie ministerstwo sportu uwag w sprawie dopłat nie zgłaszało. Choć było – teoretycznie – najbardziej zainteresowane.
Jeszcze dwie uwagi Dyrektor Hirszel, które zapewne wrócą przy kolejnych przesłuchaniach. Pytana o projekt ustawy, który Przemysław Gosiewski przesłał do ministerstwa finansów w lipcu 2006 (o którym sporo mówił drugi świadek – Anna Cendrowska, o czym później), odpowiedziała, że nigdy wcześniej nie spotkała się z takim trybem procedowania. Z ministerstwa finansów - do klubu (konkretnie Krzysztofa Jurgiela, który w klubie nadzorował legislację), z klubu – do ministra Gosiewskiego (szefa Komitetu Stałego), od ministra Gosiewskiego – do ministerstwa finansów. Z czego tylko ostatni etap odbył się oficjalnie. Gosiewski wysłał do Kluzy oficjalne pismo.
Na pytanie o zaangażowanie Kancelarii Prezydenta, czyli pisma Roberta Draby, który w styczniu i marcu 2007 przesyłał postulaty Totalizatora Sportowego do ministerstwa finansów, odpowiedziała, że – w zakresie prac Komitetu Stałego - nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkała.
O zeznaniach Anny Cendrowskiej i Jacka Uczkiewicza już wkrótce...