Wstrząsającą historię chłopca, który w wieku 8 lat nie mówi, nie chodzi, nie je i umiera na chorobę, którą powstrzymać może tylko słynny olej Lorenza - opisuje "Super Express".
Umieranie dziecka nie zrobiło wrażenia na urzędnikach Ministerstwa Zdrowia. - Tytułując chłopca "szanowny panie", odpowiedzieli, że oleju nie dostanie. Powód? Na wniosku brakowało jednej pieczątki. Sylwka z Kołobrzegu zawiedli urzędnicy i lekarze, więc życie ratują mu przemytnicy. Ponieważ nie uzyskał zgody na sprowadzenie specyfiku, będzie przyjmował lekarstwo przywiezione z Londynu na dnie walizki, informuje gazeta.
Chłopiec choruje na adrenoleukodystrofię. Ta choroba genetyczna zmienia dzieci w rośliny. Jedyne lekarstwo, które zatrzymuje postęp choroby, to tzw. olej Lorenza. Wynaleźli je rodzice chorego Amerykanina, Lorenza Odone’a, a sprawę nagłośnił film z Nickiem Nolte i Susan Sarandon. Niestety lekarstwo nie jest dopuszczone do obrotu w Polsce. Można je jednak sprowadzić z zagranicy. Perypetie matki chłopca, która w imieniu swego dziecka od miesięcy starała się w resorcie zdrowia i NFZ o sprowadzenie leku, opisuje "Super Express". Sprawa rozbiła się o... brak jednej pieczątki, której na dodatek nie można uzyskać.
Po czterech miesiącach bezskutecznych starań dziecku pomogli przemytnicy, którzy lekarstwo przywieźli z Londynu. Tam można je kupić bez problemu. Warte 3 tys. zł cztery butelki oleju wystarczą chłopcu na 40 dni.
Źródło: "Super Express"