Jak zauważa w "Trybunie" Krzysztof Lubczyński - nie chciał premier Tusk pójść w gościnę do prezydenta, to ...odwiedzili premiera.
Co prawda nie prezydent Kaczyński z okruchami z pańskiego, balowego stołu, ale związkowcy z "Sierpnia ’80". Odwiedzili jego biuro i wyjść nie chcą, dopóki premier nie spełni choć jednej z miłosnych obietnic sprzed roku.
Zdaniem publicysty, ma premier o tyle szczęście, że zima, podobno dość sroga, za pasem i miasteczka namiotowego związkowcy przed kancelarią w Alejach Ujazdowskich nie rozbiją. A jeśli nawet premier pozbędzie się ich teraz siłą, to wrócą wiosną, jak się ociepli.
Źródło: "Trybuna"