Publiczna administracja nie umie wykorzystać unijnych pieniędzy przeznaczonych na informatyzację. Dotyczy to zarówno niewielkich urzędów gminnych, jak i ministerstw - pisze "Rzeczpospolita".
Chociaż z Internetu korzysta prawie 14 mln Polaków i praktycznie wszystkie firmy, to nadal nie ma możliwości, by za pomocą sieci cokolwiek od początku do końca załatwić w urzędach. Administracja chętniej wydaje pieniądze na transport czy ekologię niż na infrastrukturę informatyczną. Na ten cel wykorzystana została zaledwie jedna czwarta przeznaczonych na to unijnych funduszy z lat 2004 -2006 - podkreśla "Rz". Użytkowników Internetu w Polsce wprawdzie przybywa, ale dzieje się tak głównie w większych miastach. W mniejszych i na wsi panuje internetowa posucha - tylko 22 proc. ich mieszkańców ma dostęp do globalnej sieci. Niewiele jest spraw, które można załatwić, nie wychodząc z domu. Dlatego najrzadziej w Unii kontaktujemy się z urzędami przez Internet - robi to zaledwie sześciu na 100 Polaków. Od Norwegów, którzy przez sieć załatwiają 57 proc. urzędowych spraw, dzieli nas przepaść. Szansą na zmianę tego stanu jest ponad 5 mld zł unijnych pieniędzy, z których samorządy będą mogły skorzystać do 2013 r. Ale już widać, że nie radzą sobie z informatyzacją. Ponad 70 proc. projektów IT jest opóźnionych. Większość pieniędzy trafia do urzędów marszałkowskich, a nie do gmin, gdzie są najbardziej potrzebne. Przykład idzie z góry. Lokalna administracja ma z informatyzacją taki sam problem jak centralna. W tym roku miało być uruchomionych 16 rządowych projektów, a dotychczas rozstrzygnięto zaledwie dwa przetargi. Brakuje jednego odpowiedzialnego urzędu. Od czasu, gdy dwa miesiące temu Ludwik Dorn został marszałkiem Sejmu, stanowisko szefa komitetu RM do spraw informatyzacji jest nieobsadzone.
Źródło: "Rzeczpospolita"