Służba Ochrony Państwa powinna przekazać na lotnisko informację o opóźniającym się starcie prezydenckiego samolotu, który w lipcu odleciał z Babimostu pod Zieloną Górą bez zgody kontrolera lotów, już po zakończeniu jego służby. Tak wynika z porozumienia zawartego przez SOP i Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, do którego dotarł tvn24.pl.
Blisko dwa miesiące temu tvn24.pl i "Gazeta Wyborcza" ujawniły, że 2 lipca czarterowany przez rząd od LOT-u Embraer 175 z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie wystartował z lotniska w Babimoście niedaleko Zielonej Góry bez wydanej zgody na start i po zakończeniu służby przez kontrolera lotów. Dwoje pilotów zostało zawieszonych przez LOT, a sprawę wyjaśnia Państwowa Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która uznała ją za "poważny incydent".
Przez brak informacji nie dało się "nic zrobić"
Według naszych rozmówców z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej tego dnia na lotnisku w Babimoście służbę pełnił jeden kontroler, który o 22 kończył służbę. Zgodnie z prawem nie mógł jej przedłużyć ani o minutę. Tymczasem kolumna prezydencka przyjechała na lotnisko później, niż planowała. Na tyle późno, że nie było już szans, by zdążyć ze startem przed 22.
- Gdyby dotarła do nas wcześniej informacja, że samolot będzie startował po 22, byłaby szansa na ściągnięcie drugiego kontrolera. Niestety zaczęliśmy działać, dopiero gdy kolumna przyjechała na lotnisko (o godz. 21.47 - red.). Koledzy dzwonili do kierownika zmiany służb ruchu lotniczego do Warszawy, ale w tym czasie nie mógł już nic zrobić - wyjaśnia nasz rozmówca z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, który zna okoliczności incydentu.
Ze źródeł w Kancelarii Prezydenta (czyli formalnego organizatora tego lotu) dowiedzieliśmy się, że planowany przyjazd kolumny Andrzeja Dudy na lotnisko był przesuwany i został ostatecznie zaplanowany na godz. 21.45, czyli na kwadrans przed zamknięciem lotniska. Kolumna głowy państwa dotarła do portu o godz. 21.47.
Informację o wszystkich zmianach w planie dnia prezydenta, co do zasady posiada odpowiadająca za jego bezpieczeństwo Służby Ochrony Państwa.
Porozumienie SOP i PAŻP
SOP oraz PAŻP podpisały latem 2019 roku porozumienie. Wynika z niego, że obie instytucje powinny się wymieniać informacjami mającymi "wpływ na płynność i bezpieczeństwo wykonywania operacji lotniczych statków powietrznych o statusie HEAD (z prezydentem, premierem, marszałkiem Sejmu lub Senatu na pokładzie - red.)".
Według dokumentu, do którego dotarł portal tvn24.pl, oficer operacyjny SOP powinien powiadomić PAŻP "o przypadku wystąpienia opóźnienia startu statku powietrznego o statusie 'HEAD' z przyczyn znanych SOP".
"Wymiana informacji (…) może mieć charakter bezpośredni pomiędzy funkcjonariuszem SOP odpowiedzialnym za zabezpieczenie operacji z udziałem statku powietrznego o statusie 'HEAD' na danym lotnisku lub lądowisku (w kraju) a lokalnymi służbami ATS (Air Traffic Services – służba ruchu lotniczego – red.)" - określono w porozumieniu obu służb.
Rzecznik SOP ppłk Bogusław Piórkowski podkreśla w rozmowie z nami, że zapisy porozumienia są przestrzegane i wyjaśnia, że zgodnie z nimi SOP ma przekazywać informacje, gdy opóźnienie startu jest następstwem działań ochronnych tej służby, czyli na przykład w sytuacji, gdy ze względów bezpieczeństwa trzeba zmienić trasę przejazdu i pojechać okrężną drogą. - W pozostałych sytuacjach informacje przekazuje organizator [w tym przypadku Kancelaria Prezydenta - red.] - zaznacza Piórkowski.
W PAŻP nieoficjalnie słyszymy jednak, że ta agencja nie ma z Kancelarią Prezydenta żadnego porozumienia, na podstawie którego mogłyby być przekazywane informacje.
To samo mówi dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marcin Kędryna. Podkreśla, że kancelaria nie przekazuje informacji do PAŻP. - Działamy na podstawie instrukcji HEAD (regulującej loty z udziałem najważniejszych osób w państwie - red.) i nie mamy zawartego odrębnego porozumienia z PAŻP - tłumaczy Kędryna.
Za współpracę odpowiada wiceprezes, którego nie ma
W porozumieniu SOP i PAŻP podpisanym w lipcu zeszłego roku zapisano, że za organizację współpracy obu służb ze strony PAŻP odpowiada wiceprezes agencji ds. żeglugi powietrznej. To stanowisko od ponad roku nie jest obsadzone.
- Chwilowy brak osoby na stanowisku wiceprezesa PAŻP nie ma wpływu na współpracę Agencji z innymi instytucjami, w tym SOP. Porozumienie z SOP jest realizowane - zapewnił rzecznik PAŻP Paweł Łukaszewicz.
Rzecznik odmówił odpowiedzi na pytanie, czy agencja otrzymała od SOP informacje o zmianach godziny startu prezydenckiego samolotu. Wyjaśnił, że nie może komentować sprawy, którą się zajmuje Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Źródło: tvn24.pl