To był wyjątkowo ciepły, a nawet gorący, listopadowy weekend. Zaskoczeni internauci donosili, że termometry za oknem wręcz szalały. Ale gdy jedni smażyli się w słońcu, inni drżeli z zimna. Skąd te rozbieżności? Pod względem temperatury Polska podzieliła się na dwa bieguny - ciepłe południe i chłodną północ.
Rekord ciepła padł w niedzielę. - Cóż za piękny dzień! Na balkonie od strony południowej temperatura w słoneczku wynosi 55 stopni! - pisał Kazimierz z Mikołowa na Śląsku. O 40 stopniach za oknem donosił też Sebastian z warszawskiego Żoliborza, dołączając fotograficzny dowód tych przyjemnych temperaturowych anomalii.
Podobnie - termometr Jerzyka z Sarnowa pokazywał w słońcu 30 stopni. - Po ogrodzie chodzę bez koszuli - pisał zdumiony internauta.
Ja to możliwe? To m.in. zasługa wyżu znad południowej Szwecji, dzięki któremu spora część Polski pozostawała w ciepłej masie powietrza. Podczas gdy internauci obliczali temperaturowe rekordy na pełnym słońcu, synoptycy podawali dane realne - choć nie mniej zaskakujące. Gdy północ kraju pozostawała raczej chłodna (maksymalnie 9 stopni), południe wygrzewało się przy 18 stopniach - co jak na listopad jest naprawdę niebywałe!
Będzie ładnie i ciepło
Piękna pogoda jeszcze nas nie opuści. W poniedziałek w kraju po porannych mgłach zachmurzenie będzie małe i umiarkowane, tylko miejscami na północy możliwy słaby deszcz. Temperatura też nie zawiedzie - od 8 stopni na północnym wschodzie do 17 na południowym zachodzie. Wiatr będzie słaby, południowo-wschodni i wschodni.
Źródło: Kontakt TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: internauci