Posłowie z sejmowej komisji śledczej do zbadania okoliczności śmierci Krzysztofa Olewnika zaczną prace od lektury "mapy drogowej" - prawie 200-stronicowego dokumentu, który analizuje niepodjęte dotąd wątki i wytyka błędy śledczych - donosi "Dziennik".
Dokument, który powstał na zlecenie prawników rodziny Olewników, wylicza błędy oraz zaniedbania policji i prokuratury oraz przedstawia kilka hipotez, które wskazują, dlaczego śledczym mogło nie zależeć na szybkim znalezieniu sprawców porwania.
Report wskazuje, że śledczym mogło zależeć np. na ukryciu przestępstw popełnionych przez ludzi powiązanych z Krzysztofem Olewnikiem, zmuszeniu ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika, do ruchów, na których zależało komuś z miejscowego establishmentu (np. sprzedaży swojego zakładu mięsnego). Według innej hipotezy, policjanci lub prokuratorzy mogli kierować śledztwo na boczne tory, bo współpracowali z bandytami.
Według gazety, w aktach sprawy pojawia się informacja - do tej pory niesprawdzona - że herszt porywaczy Wojciech Franiewski blisko współpracował z "policjantem Andrzejem". Być może kluczem do zagadki jest notatnik, który znaleziono w czasie rewizji w domu Franiewskiego. Jest w nim co najmniej kilka telefonów policjantów. Właściciel jednego z nich o imieniu Andrzej mieszkał po sąsiedzku z Franiewskim.
Z raportu wynika też, że za sprawą porwania młodego Olewnika może być powiązany Grzegorz Korytowski, SLD-owski wicestarosta z Sierpca, a potem pracownik PKN Orlen.
Źródło: "Dziennik"