Grupa sportowych gwiazd rozważa bojkot igrzysk w Pekinie - powiedział wiceszef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Niemiec Thomas Bach. Nie zdradza konkretnych nazwisk, ale opowiada, że sportowcy "źle czują się na myśl o udziale w igrzyskach i zastanawiają się nad rezygnacją" - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Rozumiem ich wahania, ale apeluję: startujcie!" - mówi Bach dziennikowi "Bild am Sonntag".
Polscy sportowcy na razie nie myślą o bojkocie. "To nie byłoby dobre rozwiązanie, ale gdyby zapadła taka decyzja Polskiego Komitetu Olimpijskiego, nie protestowałbym. Jestem wzburzony tym, co Chiny robią w Tybecie" - mówi Szymon Kołecki, ciężarowiec, nadzieja medalowa polskiej reprezentacji.
Kołecki uważa też, że udział w olimpiadzie może być bardziej skuteczny niż bojkot: "30 tys. dziennikarzy zrobi więcej dobrego tam, niż gdyby zostali w domach. A 10 tys. sportowców będzie mogło zaświadczyć o solidarności z Tybetem w Pekinie w pełnym świetle".
Podobnie uważa Thomas Bach, który powiedział, że MKOl wierzył, iż skupienie światowej uwagi na Chinach będzie miało pozytywny efekt. "Jesteśmy zdania, że igrzyska pomogą Chinom się otworzyć. Ale nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu, którego nie byli w stanie rozwiązać sekretarze generalni ONZ przez całe dziesięciolecia" - stwierdził Bach.
Debata nad sytuacją przed Pekinem coraz bardziej przypomina dyskusje przed igrzyskami w Moskwie w 1980 r., kiedy pół roku przed zapaleniem znicza ZSRR przeprowadził inwazję na Afganistan. Większość państw Zachodu zbojkotowała wtedy radzieckie zawody. Ale część komitetów olimpijskich pozwoliła swoim sportowcom startować na własną rękę pod flagą olimpijską. Tak zrobił np. brytyjski komitet olimpijski - zauważa "GW".
Na razie żaden sportowiec o znanym nazwisku nie wycofał się z zawodów w Pekinie z przyczyn politycznych. Słynny długodystansowiec etiopski Haile Gebrselassie nie chce startować w maratonie z powodu zanieczyszczenia powietrza, ale w Pekinie będzie. Myśli o starcie na 10 tys. m. Etiopscy działacze stwierdzili zresztą, że Haile nie ma nic do powiedzenia na temat, w jakim dystansie będzie startował. Decyzję podejmują oni.
Źródło: Gazeta Wyborcza