W Polsce co pewien czas odżywa dyskusja o ograniczeniu immunitetu posłów, a w Czechach nowy gabinet Petra Neczasa jednomyślnie przyjął projekt zmian w konstytucji ograniczający ich bezkarność.
Członkowie czeskiego parlamentu, łamiący przepisy kodeksu wykroczeń, będą podlegać tym samym zasadom, co pozostali obywatele - zdecydował w środę czeski rząd. Oznacza to, że służby porządkowe, które będą chciały ukarać czeskiego parlamentarzystę, nie będą musiały składać wniosku do sejmowej komisji ds. wykroczeń, jak to miało miejsce do tej pory.
Zostanie także zmieniony przepis, który dawał dożywotnią ochronę byłym posłom i senatorom. Jego korzenie sięgają prawodawstwa I Republiki Czechosłowackiej (1918-1938).
-Po wygaśnięciu mandatu będzie można standardowo pociągnąć parlamentarzystę do odpowiedzialności karnej pod warunkiem, że w okresie pełnienia mandatu nie minie termin przedawnienia sprawy - podsumował premier Petr Neczas.
Koalicja rządząca liczy na opozycję
Teraz proponowane zmiany musi przyjąć czeska Izba Poselska i Senat. Rządząca w Czechach centroprawicowa koalicja Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), ugrupowania Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP09) i ruchu Sprawy Publiczne (VV) zajmuje 118 foteli w liczącej 200 miejsc niższej izbie parlamentu. Do przegłosowania zmian w konstytucji brakuje jej dwóch posłów. Szef czeskiego rządu powiedział, że nie zamierza bić się o dwa głosy. Jak podkreślił, zależy mu, aby projekt poparli również wszyscy socjaldemokraci.
Przewodniczący opozycyjnej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Bohuslav Sobotka wyraził gotowość do przedyskutowania zmian w konstytucji. - Dla nas są one w dużej mierze do przyjęcia - zaznaczył.
14. próba zmian w legislacji
Projekt rządu Neczasa to już 14. próba ograniczenia immunitetów parlamentarzystów w Czechach po 1989 roku. Dotychczas uchwalono jedynie aktualnie obowiązującą możliwość opłacenia mandatu na miejscu lub złożenia wniosku przez policję o ukaranie członka parlamentu do odpowiedniej komisji dyscyplinarnej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA