- Z zewnątrz to są szczątki. Może kiedyś będzie można coś budować z ich rozbiórki - tak kondycję SLD i SdPl ocenia Włodzimierz Cimoszewicz. W rozmowie z "Dziennikiem" senator nie wyklucza, że będzie twarzą nowej inicjatywy politycznej.
"Dziennik" twierdzi, że Andrzej Celiński i Marek Balicki (obaj SdPl) myślą o nowej, lewicowej inicjatywie politycznej. Jej twarzą miałby zostać Włodzimierz Cimoszewicz. Senator nie zaprzecza tym doniesieniom: - Oni mi przedstawili pewien pomysł na inicjowanie debaty publicznej w różnych sprawach społecznych. Jest to rozsądny pomysł - mówi Cimoszewicz w rozmowie z gazetą.
Autorzy nowej inicjatywy nie ukrywają, że ich celem jest stworzenie nowego ugrupowania: - Chcemy zjednoczyć ludzi wokół problemów dotyczących Polski. Zaczniemy od uniwersytetów. Później przeniesiemy to do internetu. Zmierza to do partii politycznej - zapowiada Andrzej Celiński, ale nie ujawnia żadnych szczegółów.
"Dziennik" spekuluje za to, że murowanym punktem planu jest wystawienie Cimoszewicza w wyborach prezydenckich.
O przychylność Cimoszewicza mieli podobno zabiegać nie tylko Balicki i Celiński, ale także Marek Borowski. Ten ostatni dostał jedynie propozycję włączenia się do inicjatywy.
Za to liderzy SLD nie mają co liczyć na zaproszenie. - Napieralski i Olejniczak jednym kopnięciem rozwalili LiD. Są nieodpowiedzialni. Dlatego ich w swoim projekcie nie widzę - mówi "Dziennikowi" Celiński. Trwają natomiast rozmowy z politykami Partii Demokratycznej. Wszystkie nazwiska są ściśle chronione.
Cimoszewicz jest przekonany, że w Polsce wciąż jest miejsce dla centrolewicy. W wywiadzie ocenia, że koalicja Lewica i Demokraci była racjonalnym posunięciem, ale wiele do życzenia pozostawiła sama realizacja projektu. - LiD powstał na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Był to za krótki czas, by przekonać ludzi, że jest to nowa propozycja polityczna. Poza tym z LiD nie stworzono społecznego projektu, czegoś szerszego niż tylko decyzja przywódców partyjnych. Dlatego poniósł porażkę wyborczą - komentuje senator w rozmowie z gazetą.
Pytany o przyczyny rozpadu LiD, Cimoszewicz odpowiedział: - Nie mam żadnej szczególnej wiedzy. Wszystko wskazuje na to, że chodziło o rywalizację dwóch polityków o przyszłe przywództwo w partii. Rozpad LiD był ostrą rysą tej rywalizacji. Mówię o tym z dystansem, choć sprawia mi to pewną przykrość. Bo SLD powstało w 1991 r. z inicjatywy Aleksandra Kwaśniewskiego i mojej. Kiedy coś, co się współtworzyło, zamiera, jest to przykre. Ale tak to jest w życiu - filozoficznie stwierdza polityk.
- SLD stanęło na skraju przepaści i światłe kierownictwo postanowiło zrobić krok naprzód. Ponieważ ten krok do przodu już zrobiono, teraz jest mi zupełnie obojętne, kto będzie stał na czele partii, która właśnie spada do przepaści. Potrafię przewidzieć tego konsekwencje: SLD rozbije się - prognozuje Cimoszewicz.
Źródło: "Dziennik"