Policja z Tarnowa (Małopolska) zatrzymała kierowcę, który wjechał w przystanek i ogrodzenie, a następnie uciekł. Namierzenie 21-latka ułatwił fakt, że na miejscu stłuczki zostawił tablicę rejestracyjną.
Dyżurny tarnowskiej policji został poinformowany o zdarzeniu w niedzielę rano. Zgłoszenie dotyczyło uszkodzenia przystanku autobusowego i ogrodzenia przyległej posesji przez kierowcę, który uciekł z miejsca zdarzenia. - Na szczęście w wyniku kolizji nikt nie ucierpiał – uspokaja Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Dwa promile
Skierowani na miejsce policjanci znaleźli tablicę rejestracyjną z auta uciekiniera.
- Po ustaleniu właściciela samochodu policjanci udali się do miejsca jego zamieszkania. Okazało się jednak, że to nie właściciel użytkował samochód, a jego 21-letni syn, którego nie było aktualnie w mieszkaniu. W związku z tym policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy zniszczeń – relacjonuje Gleń.
Poszukiwany seat został zauważony na ulicy Klikowskiej. – Kierowca na sygnał mundurowych grzecznie zatrzymał samochód. Badanie mieszkańca powiatu tarnowskiego dało odpowiedź na pytanie, dlaczego "zaparkował" on pojazd na przystanku w Białej, a potem zdecydował się na ucieczkę. Mężczyzna wydmuchał niemal dwa promile alkoholu – opisuje dalej rzecznik.
21-latek odpowie przed sądem za jazdę po pijanemu, grozi mu do dwóch lat więzienia. Będzie musiał też naprawić zniszczenia, których dokonał.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja