Pomimo trudnych warunków panujących w Tatrach i wielu ostrzeżeń ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w górach wciąż nie brakuje nieodpowiedzialnych turystów. Ostatnio grupa w butach sportowych i dżinsach próbowała zdobyć Kasprowy Wierch. Z góry sprowadzili ich doświadczeni taternicy.
"Wszystkie szlaki przysypane są cienką warstwą świeżego śniegu, pod którą są twarde i mocno oblodzone. Bardzo śliskie są skróty na drodze do Morskiego Oka. W części reglowej polecamy używanie podkładek antypoślizgowych lub raczków. W wyższych partiach Tatr szlaki miejscami są zawiane i występują zaspy, a śnieg wywiany jest do twardego, zlodowaciałego podłoża. Do uprawiania turystyki w tej części Tatr niezbędny jest sprzęt zimowy. Dodatkowym utrudnieniem, w partiach szczytowych gór, jest silny wiatr" - czytamy w komunikacie turystycznym Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Są to warunki wymagające doświadczenia, przydatny jest sprzęt typu raki, czekan. Szlaki w wielu miejscach są bardzo śliskie, a uprawianie turystyki wysokogórskiej w niektórych miejscach niewskazane - dodaje Edward Lichota, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Na Kasprowy w butach sportowych
Tymczasem w górach wciąż nie brakuje nieodpowiedzialnych turystów. Takich ostatnio w drodze do Kuźnic przez Myślenickie Turnie spotkali taternicy: Rafał Raczyński i Łukasz Mucha.
- Najpierw spotkaliśmy jednego turystę, który wychodził na Kasprowy w adidasach. Po 20 minutach trafiliśmy jeszcze na cztery osoby. O ile dziewczyny miały jeszcze obuwie zimowe (czyli obuwie za kostkę), o tyle chłopaki podchodzili w adidasach dżinsach, praktycznie mokrych już po kolana - relacjonuje Rafał za pośrednictwem portalu "Tatromaniak".
Była godzina 15.30, więc taternicy zapytali turystów, gdzie się wybierają. Ci odpowiedzieli, że na Kasprowy Wierch, z którego zjadą w dół kolejką.
- Wytłumaczyliśmy im, że podejście zajmie im jeszcze godzinę, bo warunki są trudne, a kolejka kursuje tylko do 16 - dodaje w rozmowie z tvn24.pl Łukasz.
"Raz się żyje"
Taternicy zaproponowali, że sprowadzą całą grupę na dół.
- Byliśmy przygotowani, mieliśmy czołówki. Widzieliśmy, że dziewczyny są już przemarznięte, daliśmy im rękawiczki, one od razu zdecydowały się wracać z nami. Panowie byli uparci i zeszli dopiero po dłuższych namowach - dodaje Łukasz.
Ostatecznie wszyscy bezpiecznie dotarli do Kuźnic. Jak się okazało, nieprzygotowani turyści następnego dnia chcieli zdobyć Giewont.
- Tłumaczyliśmy im, że jakby cokolwiek się stało, to na akcję ratunkową musi wyruszyć wielu ratowników. W odpowiedzi usłyszeliśmy: "raz się żyje" - informuje Rafał.
Autor: kk/gp / Źródło: Tatromaniak / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Raczyński, Łukasz Mucha