Błąkała się przy ludzkich siedzibach, była wycieńczona i głodna. Małą, półroczną rysiczkę odłowili leśnicy. Teraz Kazieńka wraca do zdrowia, jednak do lasu wróci dopiero na wiosnę. Wcześniej weterynarze nauczą ją polować.
Kazieńka pojawiła się w bieszczadzkiej wsi w listopadzie. Leśnicy przypuszczają, że coś złego przydarzyło się jej mamie. Inaczej rysiczka nie podeszłaby tak blisko ludzkich siedzib.
– Przed atakiem psów chowała się pod stosem desek lub drewna – opowiada leśniczy Kazimierz Nóżka, którego wezwali mieszkańcy wsi. Ludzi bała się dużo mniej. Dlatego mężczyzna zdecydował, że najbezpieczniej będzie schwytać zwierzę i oddać je pod opiekę weterynarzom.
"Nauczymy ją polować"
Rysica trafiła pod opiekę lekarzy z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, który specjalizuje się w opiece nad dzikimi przedstawicielami fauny. Weterynarze orzekli, że ich nowa podopieczna jest skrajnie wycieńczona i niedożywiona. Jej skóra była pokryta pasożytami i robactwem. - Ponadto rysica nie potrafi samodzielnie zdobywać jedzenia – uzupełnia Jakub Kotowicz, prezes ORZW.
Kotowicz zaznacza jednak, że teraz życiu rysicy nie zagraża niebezpieczeństwo. – To jednak trochę potrwa, zanim odzyska kondycję. Trzeba cierpliwości i czasu – tłumaczy rozmówca portalu TVN24.pl. Lekarze podają jej leki wzmacniające, walczą też z pasożytami i efektami odwodnienia.
Jest duża szansa, że Kazieńka będzie mogła wrócić do lasu. Stanie się to najprawdopodobniej na wiosnę. - Zamierzamy kupować drogą, specjalistyczną karmę, by nie przyzwyczaiła się do ludzkiego jedzenia. Będziemy także uczyć ją polować – zapowiadają przedstawiciele Ośrodka.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: archiwum ORZW