Za pierwszym razem - w 2016 roku - mężczyzna został postrzelony przez policjanta w brzuch. W miniony wtorek – w łydkę. Jak przekazuje policja, za każdym razem miał się zamachnąć na funkcjonariusza nożem.
Prokuratora Rejonowa w Rybniku zaplanowała na dzisiaj czynności z 41-letnim mężczyzną, podejrzewanym o napad na stację paliw w tym mieście. W trakcie interwencji policyjnej na miejscu zdarzenia 41-latek został postrzelony z broni służbowej w łydkę. - Był już raz wcześniej postrzelony przez policjanta – ujawniła w rozmowie z nami Malwina Pawela-Szendzielorz, prokurator rejonowy w Rybniku.
- Został postrzelony w brzuch w trakcie interwencji w mieszkaniu, gdy rzucił się z nożem na policjanta – uściśla Bogusława Kobeszko, rzeczniczka rybnickiej policji. Incydent miał miejsce w listopadzie 2016 roku w tym samym mieście, przy ulicy Smolnej.
Jak wynika z komunikatu policji, o interwencję prosiła żona mężczyzny, bo wszczął awanturę. Według jej słów był pijany i agresywny. Przed przybyciem policjantów uciekł. Szukali go w bloku i spotkali w klatce schodowej z nożem w ręce, którym miał się zamachnąć w kierunku policjanta. Wtedy padł strzał.
Szedł, mówiąc, że chce napaść na stację
Do napadu na stację paliw przy skrzyżowaniu ulic Reymonta i Wodzisławskiej w Rybniku doszło we wtorek około 19.40. Niedaleko przejeżdżali dzielnicowi. Jak relacjonują, przypadkowy świadek powiadomił ich o mężczyźnie, który szedł w kierunku stacji, mówiąc, że chce na nią napaść. Natychmiast tam pojechali. Kiedy weszli do środka, zastali stojącego za ladą mężczyznę, który trzymał w ręku nóż.
- Mężczyzna przy użyciu niebezpiecznego narzędzia, a dokładnie noża, sterroryzował obsługę stacji – powiedziała nam Bogusława Kobeszko. - Wymachiwał nożem. Policjant wezwał 41-latka do odrzucenia niebezpiecznego narzędzia. Kiedy mężczyzna nie reagował, policjant oddał strzał jego w kierunku. Ranił go w łydkę – dodała.
Mężczyzna został zatrzymany i obezwładniony, funkcjonariusze udzieli rannemu pierwszej pomocy i wezwali pogotowie. Postrzelony mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Po opatrzeniu rany trafił do policyjnego aresztu. Pobrano mu krew do badań, które wykażą, czy znajdował się pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych.
Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 12 lat więzienia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja