Wydobycie węgla maleje, a polskie kopalnie uwalniają do atmosfery coraz więcej metanu, bo kopią coraz głębiej, tysiąc i więcej metrów pod ziemią. Tak jak w kopalni Pniówek, gdzie w ostatnich dniach zginęło pięciu górników, siedmiu jest zaginionych, a wielu rannych, w tym ciężko poparzonych. Czy takich wypadków jest wiele? Co musi się stać, by metan w kopalni się uwolnił? A żeby wybuchł? Czy można tego uniknąć? Jakie kopalnie są najbardziej zagrożone? Na te i inne pytania odpowiadają eksperci i statystyki.
Bezbarwny i bezzapachowy, lżejszy od powietrza, metan jest głównym składnikiem gazu kopalnianego i ziemnego. Pali się ledwo świecącym płomieniem z błękitną aureolą. Wybucha, gdy jego stężenie w powietrzu wynosi od około 4-4,5 do około 15 procent, a czynnikiem inicjującym może być na przykład iskra z urządzenia elektrycznego lub mechanicznego.
- Metan to gaz, taki sam, jaki mamy w kuchenkach czy piecykach gazowych w domu – mówi portalowi tvn24.pl ekspert w dziedzinie metanu Janusz Jureczka, dyrektor Oddziału Górnośląskiego Państwowego Instytutu Geologicznego - Państwowego Instytutu Badawczego.
Nie wszystkie kopalnie uwalniają metan w trakcie eksploatacji węgla, ale to właśnie wybuch lub zapalenie metanu są – obok tąpnięć i wybuchów pyłu węglowego - najczęstszymi naturalnymi przyczynami górniczych katastrof na świecie. To metan doprowadził do tragedii w nocy z wtorku na środę w kopalni Pniówek w Pawłowicach na Śląsku, a w czwartek wieczorem, z powodu kolejnych wybuchów, doprowadził do wstrzymania tam akcji ratowniczej.
60 zapaleń i wybuchów w dwie dekady
W Polsce działa 20 kopalń węgla kamiennego – Bogdanka w Zagłębiu Lubelskim, a pozostałe w Górnośląskim Zagłębiu Węglowym. – Niektóre kopalnie powstały w wyniku połączenia kilku zakładów górniczych w jeden podmiot gospodarczy. Na przykład Ruch Szczygłowice i Ruch Knurów były kiedyś odrębnymi kopalniami. Rozumiejąc kopalnię jako zakład górniczy, mamy ich 27 – precyzuje Janusz Jureczka z Państwowego Instytutu Geologicznego - Państwowego Instytutu Badawczego.
Jak podkreśla, jedynie pięć z tych kopalń to zakłady niemetanowe (Sobieski, Janina, Piast, Ziemowit, Bogdanka). – Pozostałe, nie licząc dwóch, to kopalnie silnie metanowe, prowadzące wybycie w warunkach III i IV stopnia zagrożenia metanowego – podkreśla ekspert.
Według statystyk Wyższego Urzędu Górniczego, w latach 2000-2021 w polskich kopalniach doszło do 60 zapaleń i wybuchów metanu. Najwięcej - siedem - było w 2013. Czasem wystarczy ruch górotworu, by metan uwolnił się z jakiejś szczeliny. Mogą go uwolnić górnicy, wiercąc otwory w ścianie. Aby natomiast gaz się zapalił, wystarczy iskra, gdy na przykład kamień uderzy o kamień.
Zapalenie metanu z reguły nie ma tak poważnych skutków jak wybuch. Gaz spala się, ale nie ma eksplozji i podmuchu.
Wydobycie węgla maleje, ilość uwalnianego metanu rośnie
Ze statystyk, prowadzonych przez eksperta na podstawie danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że ilość metanu uwalnianego przez polskie kopalnie rośnie, mimo że znacząco maleje wydobycie węgla. - Powodem w Zagłębiu Górnośląskim - oprócz jego wschodniej części - jest fakt, że sięgamy z wydobyciem do coraz głębiej zalegających pokładów węgla. Kiedyś większość kopalń prowadziła eksploatację do głębokości 500-700 metrów pod ziemią i jeśli metan się uwalniał, to na ogół w nieznacznej ilości. Dzisiaj wydobycie węgla sięga 1000-1200 metrów - wyjaśnia Jureczka.
Do środowych i czwartkowych wybuchów metanu na Pniówku doszło na poziomie około 1000 metrów.
Jak wybuch bomby kasetowej
Jerzy Kasprzak, chirurg ortopeda, który przez 35 lat pracował jako ratownik górniczy (dziś na emeryturze) w rozmowie z PAP porównał wybuch metanu do wybuchu bomby kasetowej. - Także mamy do czynienia z falą gorącego powietrza o temperaturze przekraczającej 2 tysiące stopni Celsjusza i z falą uderzeniową. Z tą różnicą, że bomby wybuchają zazwyczaj na otwartej przestrzeni, a w kopalni mamy do czynienia z przestrzenią zamkniętą - powiedział emerytowany ratownik.
Mimo stosowania coraz nowocześniejszej aparatury, przestrzegania procedur bezpieczeństwa, nie sposób zupełnie wyeliminować wypadków. - Korytarze są non stop wietrzone, panuje w nich czasem spory przeciąg, na ścianach chodników umieszczone są urządzenia do mierzenia metanu, metanomierze noszą przy sobie także sztygarzy i stężenie tego gazu w powietrzu non stop jest monitorowane, ale nie wyeliminuje się nagłych zdarzeń – podsumował Jerzy Kasprzak.
Metan z kopalni można wykorzystywać
Kopalnie są odmetanowywane w trakcie eksploatacji. Jak mówi Janusz Jureczka, Państwowy Instytut Geologiczny miał pomysł, by prowadzić ten proces, zanim zaczyna się wydobycie węgla. – Odwiercić do złoża z planowaną eksploatacją otwory z powierzchni, wyprzedzająco ująć maksymalną ilość gazu, powodując znaczący spadek zagrożenia metanowego, na przykład z IV kategorii do II. Ujęty w ten sposób wysokometanowy gaz można wykorzystywać analogicznie jak gaz ziemny - wyjaśnia ekspert. - Na chwilę obecną ten projekt został zawieszony - przyznaje Jureczka.
Obecnie wykorzystujemy około 23 procent gazu, uwalnianego podczas eksploatacji węgla - głównie do produkcji ciepła i energii elektrycznej. Jest to gaz ujmowany w stacjach odmetanowania, przy czym znaczna część tego gazu - około 35 procent - z różnych powodów jest emitowana do atmosfery.
Katastrofy metanowe, które wstrząsnęły opinią publiczną
Oto niektóre z nich.
20 grudnia 2018 roku do zapalenia i wybuchu metanu doszło w czeskiej kopalni CSM Stonawa Północ w Stonawie koło Karwiny. Zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków. 10 kolejnych górników zostało rannych. Okoliczności tego wypadku w dalszym ciągu – równolegle z czeskimi śledczymi – wyjaśnia Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Ta sama prokuratura wszczęła w środę śledztwo w sprawie katastrofy w kopani Pniówek.
27 lipca 2016 w kopalni Murcki – Staszic zginął 49-letni starszy ślusarz. Metan wybuchł na poziomie 411 metrów.
6 października 2014 roku w kopalni Mysłowice Wesoła w następstwie zapalenia i wybuchu metanu zginęło 5 osób, 25 było rannych, w tym 15 ciężko.
5 maja 2011 roku w kopalni Krupiński w pożarze, wywołanym zapaleniem metanu na poziomie 820 metrów zginęli górnik i 2 ratowników. 11 kolejnych górników zostało rannych, w tym 9 ciężko.
Gdy 18 września 2009 roku w kopalni Wujek doszło do zapalenia metanu w czasie pracy kombajnu na poziomie 1050 metrów, w rejonie zagrożenia znajdowało się 222 górników. Na miejscu zginęło 12 osób. Kolejnych 8 zmarło w szpitalach. Ponad 30 było rannych.
W 1990 roku metan wybuchł w kopalni Halemba. Zginęło 19 górników, a około 20 zostało rannych. W listopadzie 2006 roku w tej samej Halembie zginęło 23 górników, zatrudnionych przez prywatną firmę usługową Mard. Przyczyną tragedii były następujące po sobie wybuchy metanu i pyłu węglowego.
9 wybuchów metanu na Pniówku, dzień po dniu
Gdy kwadrans po północy w środę 20 kwietnia 2022 roku na Pniówku wybuchł metan, w rejonie zagrożenia znajdowało się 42 górników. Większość przeżyła. Zdążyli się ewakuować lub zostali wydobyci na powierzchnię przez ratowników górniczych. Wyniesiono cztery ciała. Piąta osoba zmarła tuż po przetransportowaniu do szpitala.
Trzy godziny później nastąpił kolejny wybuch. Pod ziemią zostało dwóch górników oraz pięciu ratowników - cały zastęp. Nie ma z nimi kontaktu.
Po kolegów szli kolejni ratownicy. Układali na dole lutniociąg - specjalny rurociąg, który doprowadzał na dół świeże powietrze. W czwartek wieczorem dostali rozkaz wycofania się, bo stężenie metanu nagle wzrosło. Gaz wzniecił siedem wybuchów. Poszkodowanych zostało 10 ratowników, trzech jest w stanie ciężkim. Akcja ratownicza została wstrzymana do czasu ustabilizowania się sytuacji wentylacyjnej na dole. Może to potrwać miesiące. Władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy Pniówek, nie są w stanie oszacować, kiedy będzie można zejść po górników.
Źródło: TVN24 Katowice, pap