Śmiertelny wypadek w nocy, rano policja nie podawała żadnych szczegółów, teraz szuka tego mężczyzny. Publikuje zdjęcie i nazwisko. Nie wiadomo, czy to on prowadził. Nie żyją osiemnastolatek i siedemnastolatek.
Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w Czerwionce-Leszczynach pod Rybnikiem.
Po godz. 3 na skrzyżowaniu ulic 3 Maja z Przemysłową, pod główną bramą kopalni Dębieńsko, samochód wypadł z drogi.
- Kierowca chevroleta, jadąc w kierunku skrzyżowania z ulicą Młyńską nie dostosował prędkości do panujących na drodze warunków, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo, a następnie w betonową latarnię - mówi Anna Karkoszka, rzeczniczka policji w Rybniku.
Nie informuje, ile osób podróżowało samochodem. Wiadomo, że w samochodzie ujawniono ciała 17-latka i 18-latka. Według portalu nowiny.pl mieli wracać z urodzin jednego z nich. Zginęli na miejscu. Policja nie ujawnia, czy jeden z nich był kierowcą.
"Niejasne okoliczności"
"Poszukiwana jest jeszcze jedna osoba, która zdaniem świadków miała zbiec z rozbitego wraku. Nie wiadomo jeszcze, czy była pasażerem, czy kierowcą samochodu" - podawał w poniedziałek rano portal nowiny.pl, który jako pierwszy napisał o wypadku.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynikało też, że policjanci chodzili z latarkami po okolicznych budynkach oraz że uczestników wypadku mogło być więcej niż trzech.
Po południu dziennikarz nowin ustalił, jakie ślady miałby na to wskazywać: krew na zewnątrz samochodu, wyciągnięty pas bezpieczeństwa, telefon komórkowy znaleziony w pobliżu miejsca zdarzenia.
Rozmawialiśmy z Bogusławem Łabędzkim, rzecznikiem Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku, która również była na miejscu.
- Zadanie strażaków polegało na ewakuacji z chevroleta dwóch mężczyzn, którzy nie dawali oznak życia - mówi Łabędzki. - Strażacy byli zdziwieni rozmieszczeniem tych osób w samochodzie. Okoliczności tego wypadku są bardzo niejasne - dodaje.
Jednak nie podawał żadnych szczegółów.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedna z ofiar leżała z tyłu pod siedzeniami, druga zaś w poprzek samochodu na siedzeniach z przodu. Jak opowiedział nam świadek czynności policyjnych, "jeden z tych mężczyzn wyglądał tak, jakby położył się, wsiadając za kierownicę, z nogami wystającymi na zewnątrz. Ale nie był w stanie tego robić, bo już nie żył".
Na miejscu wypadku był prokurator. Śledczy ustalają, co się stało. Zabezpieczają nagrania z monitoringów, przesłuchują świadków.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: nowiny.pl