Przy okazji rozdzielania unijnych pieniędzy na kolejne lata, za co właśnie zabiera się rząd, a co wszyscy zaliczają do gospodarczych szans 2014 roku, warto pamiętać o bolesnej lekcji z czasów Euro 2012. I nie chodzi mi o grę piłkarzy, o tym zapomnijmy. Pamiętam za to, że przy okazji informacji o kolejnej spółce budowlanej stającej wtedy na krawędzi bankructwa nie mogłem odpędzić od siebie myśli: całe szczęście, że nie dostaliśmy od Brukseli więcej pieniędzy, bo wtedy to już budowlańcy byliby załatwieni na amen. Kontrakty drogowe napisano bowiem tak, że były zabójcze dla branży. Okazuje się, że nawet w sprawach gospodarki pieniądze czasem nie są najważniejsze. Potwierdzają to historie... ze Szwecji i Szwajcarii. A jest jeszcze wybuchowy Ford Pinto - dowód na to, że myślenie tylko o zyskach to czasem coś gorszego niż głupota.